Edyta Górniak latem tego roku podczas wakacji spędzonych z synem w domu w Malibu uznała, że nie chce jej się wracać do Polski. Doszła do wniosku, że przeprowadzka do Kalifornii rozwiąże wszystkie jej problemy - nękanie Allana przez dziadków, kłopoty z niestabilnym emocjonalnie właścicielem domu, który wynajmowała w Krakowie oraz brak prywatności.
Szczególnie narzekał na to Allan, który na codzień spotykał się z przykrościami ze strony kolegów, znających jego sytuację rodzinną.
Edyta zadecydowała się więc zostać w Malibu, zapisała syna do tamtejszej szkoły i nawiązała współpracę z producentem gwiazd, Davidem Fosterem w nadziei, że coś wspólnie nagrają. Niestety, od czasu przeprowadzki prześladuje ją pech. Kilka tygodni temu Allan trafił do szpitala z ostrym zapaleniem wyrostka robaczkowego. Lekarze, zamiast operować, podali mu antybiotyk. Wyrostek pękł i doszło do zakażenia całego organizmu. Edyta ciężko to przeżyła. Musiała zrezygnować z udziału w nagraniu _**Hit Hit Hurra**_. Kłopoty zdrowotne syna tak ją zestresowały, że tydzień później zasłabła aż dwukrotnie podczas jednego nagrania. Zobacz: Górniak zasłabła na planie "Hit Hit Hurra"! "Została podłączona do kroplówki z glukozą"
Miała odpocząć i odzyskać siły do 20 listopada, czyli daty zaplanowanego od dawna koncertu na Torwarze. Niestety, nie tylko jej się nie poprawiło, lecz jeszcze straciła głos.
Przestała mówić - ujawnia w rozmowie z Faktem jej znajomy. Lekarze podali jej antybiotyk, ale ich diagnoza była bezlitosna: Edyta dostała zakaz śpiewania przez dwa tygodnie. Jest załamana. Bilety na koncert na Torwarze zostały wyprzedane praktycznie w całości. To miał być wielki show z udziałem Donatana i Cleo.
Na razie Górniak planuje przełożyć koncert na początek grudnia. Liczy, że do tego czasu wyzdrowieje.