Nasza czytelniczka spotkała Mateusza "Sygneta" Damięckiego w Złotych Tarasach. Przyszedł tam w towarzystwie jakiejś szatynki. Nie była to na pewno Kasia Łaska ani Monika Krogulska. Spacerowali razem, rozłączyli się pod Sephorą. Mateusz wszedł na chwilę, wypachnił się testerem Davidoff Adventure (co widać na zdjęciach) i pobiegł za swoją znajomą.
Jedno lubimy w Mateuszu - jest w sumie takim zwyczajnym chłopakiem, który miał słabszy okres w życiu i - idąc w ślady ojca - przełamał się i chałturzył po szkołach. Ale poza tym pewnie jest niegłupim, lojalnym dzieciakiem stroniącym od ekscesów.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.