Choć "Azja Express" powoli zmierza do końca, najbardziej emocjonujące widzów duety już pożegnały się z show. W poprzednim odcinku, ku uciesze większości widzów, odpadła Renata Kaczoruk i jej "przyjaciółka", Weronika Budziłło.
Karma wraca, chciałaś nas wyrzucić z programu - zauważył wtedy Leszek Stanek.
W zmaganiach o wygraną zostały cztery pary: Agnieszka Włodarczyk i Maria Konarowska, Michał Żurawski i Ludwik Borkowski, Pascal Brodnicki i Paweł Dobrzański oraz Iza Miko i Leszek Stanek.
Wyścig zaczął się w Phnom Penh. Stawka w grze o immunitet była wysoka: para zdobywająca immunitet w tym odcinku zakwalifikowała się do finału programu w Bangkoku.
Na początek uczestnicy mieli za zadanie nauczyć się tradycyjnego khmerskiego tańca, co nie najlepiej wychodziło Michałowi Żurawskiemu:
Stres się włącza, ja to pierd*lę, nie chcę tego robić - uznał.
Najmocniej przedfinałowe emocje udzieliły się właśnie Żurawskiemu, który przez cały odcinek był bardzo nerwowy. W parze ze swoim przyjacielem wyraźnie konkurowali z Pascalem, podkreślając, że to "zabawa jak na koloniach":
Fajnie jest patrzeć na kolesia, który ma 40 lat, a zachowuje się jak 5-latek - skomentował zachowanie Pascala Michał.
Podczas konkurencji, w której uczestnicy mieli zbierać glinę, do ciekawej konkluzji doszła Agnieszka Włodarczyk:
To nie jest program o wyglądaniu, tutaj w ogóle nie chodzi o to, żeby dobrze wyglądać - powiedziała.
W grze o amulet wzięły udział wszystkie pary poza Izą i Leszkiem. Konkurencja, która miała polegać na rozwożeniu ceramicznych garnków po wsi, wydawała się być dość prosta. Na tym etapie gry wszystko okazuje się jednak być dla uczestników śmiertelnie poważnym zadaniem. Pascal zwrócił nawet uwagę Michałowi, że "zachowuje się jak baba z okresem".
Ostatecznie amulet trafił do Pascala i Pawła.
W tym odcinku dodatkowe utrudnienie przypadło Michałowi i Ludwikowi, którzy przez kolejny etap wyścigu musieli być złączeni pasem, co uniemożliwiało im oddalenie się o d siebie i ograniczało ich ruchy. Przez cały odcinek Żurawski i jego przyjaciel napotykali na przeszkody, co wyraźnie drażniło aktora. W przeciwieństwie do nich, świetnie radził sobie Pascal.
Konkurencja, w której uczestnicy mieli rozwozić łódkami paczki do mieszkańców wioski na wodzie, mogła okazać się kłopotliwa dla Agnieszki Włodarczyk, która przyznała, że nie potrafi pływać. Finalnie okazało się, że Agnieszkę urzekło otoczenie:
Tu jest przepięknie. To znaczy tylko na chwilę, bo mieszkać bym tu nie chciała - skwitowała domy wybudowane na wodzie.
W ostatnim zadaniu celebryci musieli zmierzyć się z blokiem lodu. Ich zadaniem było przetransportowanie go z fabryki na metę w jak największym kawałku, co w kilkudziesięciostopniowym upale nie było łatwe.
Okazało się, że gotowy na tego typu konkurencję był Pascal, który na dwa tygodnie przed wyjazdem kupił koce termiczne.
Sporo szczęścia miały Agnieszka i Marysia, za które większą część zadania wykonywali tubylcy. Tym samym dziewczyny nie musiały martwić się o transportowane ogromnego i ciężkiego kawałka lodu.
To raj dla kobiet. Tu są sami dżentelmeni, oni tak się cieszą, że mogą nam pomóc! - stwierdziły dziewczyny.
Na mecie tym razem nie decydowała kolejność, a to, komu udało się przywieźć najcięższą bryłę lodu. Immunitet i tym samym zagwarantowane miejsce w finale, otrzymały, wbrew oczekiwaniom, Agnieszka i Marysia.
Myślę, że może to być frustrujące, że dwie wymalowane cizie wygrywają konkurencję - skwitowała Konarowska.
Myślicie, że mają szanse na wygraną?