Irit i Asher Shahar z Izraela w 2012 roku w wyniku wypadku samochodowego stracili swojego 25-letniego syna, zawodowego żołnierza Omriego. Niedawno wygrali sądową walkę o prawo do wykorzystania jego pobranej pośmiertnie spermy (!) i chcą doprowadzić do zapłodnienia nią jajeczka matki zastępczej. Jak przekonują, ich syn zawsze marzył o dzieciach i wielkiej rodzinie. Wciąż są niepogodzeni z jego śmiercią, chcą więc zostać dziadkami i sami wychowywać wnuka.
W Izraelu od 2003 roku obowiązuje prawo pozwalające na pobranie spermy od nieżyjącego w celu zapłodnienia komórki jajowej jego partnerki. Tragicznie zmarły syn państwa Shahar nie miał żony, więc by móc wychowywać wnuka, będą musieli skorzystać z usług surogatki za granicą.
Pod koniec września małżeństwo uzyskało zgodę na wykorzystanie spermy 25-latka do zapłodnienia komórki jajowej kobiety wcześniej przez nich "wynajętej". Póki co czekają jeszcze na uprawomocnienie się wyroku, bo przedstawiciele władz Izraela wnieśli do sądu apelację. Małżonkowie na razie nie mają dostępu do materiału biologicznego syna.
Kiedy tylko ograniczenia zostaną zniesione przez sąd, ruszymy z procedurą - zapowiada Irit Shahar.
W tym celu Shaharowie, którzy do tej pory wydali "setki tysięcy szekli", by wygrać w sądzie, będą musieli wydać nawet 130 tysięcy dolarów, by opłacić surogatkę w Stanach Zjednoczonych. Izraelskie media podają, że to pierwszy w ich kraju, i prawdopodobnie na świecie, taki przypadek.
Co o tym myślicie?