Po odejściu z Telewizji Polskiej Beata Tadla początkowo nie mogła rozglądać się za nową pracą, ze względu na obowiązujący ją zakaz konkurencji. Pierwszą stacją, którą odwiedziła po jego wygaśnięciu był TVN. W programie Kuby Wojewódzkiego ujawniła kulisy swojego zwolnienia z Wiadomości. Wyznała, że od wygranych przez Prawo i Sprawiedliwość wyborów parlamentarnych przewidywała, że politycy tej partii nie darują jej wywiadu z Andrzejem Dudą przed drugą turą wyborów prezydenckich. Dodała, że nie spotkała nigdy tak zdenerwowanego człowieka.
Wydawało się, że największe nadzieje zawodowe Tadla łączy właśnie z TVN-em. Żeby przypodobać się szefom stacji, wzięła nawet udział w nieśmiesznym roaście Michała Szpaka, który zdominowały żarty z choroby Michała Figurskiego.
Jak donoszą tabloidy, przyjęła także propozycję udziału w drugim sezonie Agenta. Być może liczyła, że dzięki temu dostanie własny program, tak jak inna wyrzucona z TVP dziennikarka polityczna, Hanna Lis. Po udziale w Azja Express przekwalifikowała się na celebrytkę i obecnie prowadzi program kulinarny w TVN Style.
W międzyczasie jednak nadeszła oferta z Grupy ZPR Media - Tadla dostała propozycję dołączenia do zespołu informacyjnego powstającej właśnie telewizji Nowa TV. Beata uznała, że w przeciwieństwie do Lisicy, nie chce jeszcze zostawać celebrytką. Przyjęła ofertę i oddała swoje miejsce w Agencie narzeczonemu, Jarosławowi Kretowi, który od czerwca siedział w domu na bezrobociu i narzekał.
Beata sprytnie rozegrała rozmowę z producentami Agenta i zamiast siebie wkręciła do show ukochanego - potwierdza w rozmowie z tygodnikiem Na żywo pracownik TVN-u. Choć dotąd na tak długo nie rozstawała się z Jarkiem, doszła do wniosku, że lepiej mieć szczęśliwego i kochającego mężczyznę z dala od domu niż sfrustrowanego, bezrobotnego partnera obok siebie. Tylko trochę się boi, by Jarek nie zatęsknił do życia pełnego przygód.
Cóż, zawsze pozostaje Azja Express. Mogliby pojechać razem.