Magdalena Cielecka, po rozstaniu z Andrzejem Chyrą, spotykała się z wieloma mężczyznami. Mimo że szybko się w niej zakochiwali, a nawet, jak Łukasz Garlicki, planowali wspólną przyszłość, aktorka szybko się nimi nudziła. Trzy lata temu podczas wycieczki do Izraela spotkała przewodnika wycieczek i promotora kultury Izraela Dawida Wajntrauba.
Chociaż Dawid oświadczył się jej w Rzymie po roku znajomości, na przeszkodzie stał fakt, że był nadal żonaty. Jednak, jak twierdził, jego małżeństwo od dawna istniało już tylko na papierze, a żona chciała się z nim rozwieść.
Jednak izraelskie prawo nie zezwala na rozwód, gdy mąż się nie wyraża na to zgody. Po poznaniu Cieleckiej Wajntraub zdecydował się na rozwód, który został orzeczony wiosną zeszłego roku.
Wtedy jednak Magda straciła zapał. Wprawdzie kupiła nowe mieszkanie i pozwoliła w nim zamieszkać Dawidowi, który specjalnie dla niej przeprowadził się do Polski, ale przestała mowić o ślubie.
W rozmowie z magazynem Twój Styl aktorka przyznaje, że nie jest łatwa we wspólnym życiu.
Ciężar życia ze mną polega na tym, że wiem, czego chcę, a czego nie, i nie sposób mnie przekonać - wyjaśnia Magda. Mężczyźni płaczą, gdy się ze mną rozstają. Ale nie żałują tego wspólnego czasu. Mówią, że jestem wyzwaniem, że nie jestem łatwa. Niełatwo ze mną żyć, ale warto się pomęczyć. Nikt nie powiedział jednak, że czas spędzony ze mną był stracony.