Na początku roku kilka razy pisaliśmy o Chontel Duncan, która na swoim koncie na Instagramie przez 9 miesięcy ciąży chwaliła się wysportowaną sylwetką. Fanatyczka boksu i ćwiczeń na siłowni miała dosłownie "kaloryfer" na ciążowym brzuchu. Do ostatniej chwili Chontel nie rezygnowała z 4-godzinnych codziennych ćwiczeń. Twierdziła, że to pomoże jej w szybkim i bezbolesnym porodzie.
Po narodzinach synka celebrytka jeszcze przez jakiś czas udawała, że poród przebiegł bez problemów. Zobacz: Modelka fitness: "Mój syn jest zdrowszy niż dzieci matek, które leżały na kanapie" W końcu jednak ujawniła, że wcale nie rodziła siłami natury i swoich mięśni. Okazuje się, że tak wyrzeźbiony brzuch stał się klatką dla noworodka.
Męczyli się z wyrwaniem Jeremiaha z mojego brzucha. Moje mięśnie zupełnie unieruchomiły dziecko w trakcie porodu. Wymiotowałam przez cały czas. Lekarz powiedział mi potem, że Jeremiah mógłby się udusić, gdyby nie wykonano cięcia - napisała pod zdjęciem brzucha z blizną po zabiegu.
Bardzo chciałabym mieć jeszcze troje dzieci. Zawsze będę próbować porodu waginalnego, bo jest zdrowszy dla noworodka - dodała.
Komplikacje przy porodzie, które zagrażały życiu synka nie zmieniły podejścia Chontel do ćwiczeń w trakcie ciąży. Zapowiedziała, że... "w drugiej przytyje jeszcze mniej".