Poziom niektórych programów telewizyjnych po prostu nas przeraża. Wczoraj jednak byliśmy świadkami czegoś znacznie gorszego od Gwiezdnego cyrku czy Gwiazdy tańczą na lodzie. Chodzi o niewinny program na Dwójce - Mini szansa.
Oparty jest on na tym samym pomyśle co Szansa na sukces, tyle, że biorą w nim udział małe dzieci. Większość z nich to cztero- i pięciolatki. Dzieci w tym wieku dopiero co nauczyły się mówić.
I takim małym i nieświadomym dzieciom serwuje się do śpiewania piosenki, które nie dość, że są dla nich za trudne, to są wręcz nieprzyzwoite. Bo jak nazwać małą czterolatkę śpiewającą "Kochali się namiętnie w męskiej ubikacji"?
Ponadto prowadzący program, niegdyś pierwszy świr w kraju, Krzysztof Skiba pozwala sobie na dziwne komentarze. Wczoraj na przykład spytał jednego chłopca o to czy ma jakąś maskotkę, z którą lubi zasypiać. Chłopiec odpowiedział, że ma dwa pieski, jeden to Tomek, a drugi to Maciek. Skiba powiedział: Ok, wiemy teraz, że sypiasz z Maćkiem i z Tomkiem.
Oczywiście niby nic, ale nie brzmiało to fajnie. Powiedział to tonem sugerującym jakąś erotyczną zażyłość. A rozmawiał przecież z małym dzieckiem. Telewizja powinna jak ognia unikać takich sytuacji.
UZUPEŁNIENIE: Redakcja Pudelka omyłkowo podała nieścisłe informacje, za co przepraszamy Czytelników. Producenci programu zmienili tekst fragmentu piosenki "Agnieszka" zespołu Łzy, tak aby usunąć fragmenty o podłożu seksualnym.
Czy jednak słuszne jest uczenia i kierowanie uwagi dzieci na tego typu muzykę? Po naszej publikacji odezwało się do nas dziesiątki zatroskanych rodziców, którzy wzdragali się, słuchając żartów Krzysztofa Skiby.
Idea programu u swoich podstaw jest niewinna. Może jednak warto pomyśleć o utemperowaniu prowadzącego.