Sylwia i Beata sześć lat temu wzięły ślub w Szkocji, gdzie małżeństwa homoseksualne są legalne. Kobiety marzą o rodzicielstwie, jednak adopcja dzieci przez pary jednopłciowe jest w Polsce nielegalna, nawet, jeśli zawarły one małżeństwo za granicą. Jedynym sposobem by obejść przepisy jest bycie rodziną zastępczą.
Sylwia i Beata wybrały się więc na badania kwalifikacyjne, by móc ubiegać się o ten status. Lekarka, do której trafiły, miała wyraźny problem z faktem, że są homoseksualne:
Są informacje, że to dla dzieci jest złe - powiedziała.
Według Sylwii pani doktor miała stwierdzić, że nie jest przekonana, czy może wydać stosowne zaświadczenie, pomimo, iż badania w przypadku obu kobiet nie wykazały żadnych przeciwwskazań. Później kobieta dowiedziała się, że lekarka nazwała ją i jej partnerkę "wariatkami".
Sylwia dostała zaświadczenie od innego lekarza. Na lekarkę złożyła skargę do kierownika placówki i do Rzecznika Praw Pacjenta.
Po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego Rzecznik Praw Pacjenta potwierdza naruszenia praw pacjentki S.K. do godności i intymności (...). Nie budzi wątpliwości, że lekarz przez swoje osobiste komentarze kierowane pod adresem pani S.K., ocenianie jej wyborów życiowych i przedstawianie swojego poglądu dotyczącego adopcji dzieci przez pary homoseksualne naruszył jej prawo do godności i intymności (...). Lekarz nie ma prawa oceniać pacjenta, jego przekonań, sposobu życia czy orientacji seksualnej - twierdzi Rzeczniczka Praw Pacjenta.
Lekarka została ukarana przez władze placówki, w której jest zatrudniona. Kobiety nadal jednak nie otrzymały prawa do bycia rodziną zastępczą. Szansę tę odebrała im opinia pedagożki, która w swojej opinii zasugerowała podobno, że "nie jest wskazane umieszczanie dziecka obciążonego emocjonalnie na problemy związane z brakiem akceptacji i tolerancji w najbliższym społeczeństwie".
Kobiety postanowiły odwołać się do sądu.
