W zeszłym tygodniu Ryszard Rynkowski został zatrzymany przez policję, gdy wymachiwał nabitym pistoletem przed swoim domem w Zbicznie. Przewieziono go do izby wytrzeźwień, a stamtąd do szpitala psychiatrycznego w Świeciu. Menadżer artysty zapewnił, że nie był on wcale tak pijany, jak twierdzi policja. Miał po prostu "słabszy dzień". Zapewnił też, że nie zostanie wszczęte śledztwo w tej sprawie: Menadżer Rynkowskiego tłumaczy: Miał słabszy dzień.
Jak się okazało, prokuratura ma na ten temat inne zdanie. Pistolet, którym wymachiwał Rynkowski, był bowiem nabity ostrą amunicją, zaś w domu piosenkarza znaleziono jeszcze kolejne sztuki broni, w tym myśliwską i sportową... To niebezpieczne, jeżeli takie "słabsze dni" zdarzają mu się częściej.
Piosenkarz ma pozwolenie na broń, jednak prokuratura sprawdzi, czy na pewno powinien je mieć. Biorąc pod uwagę, że ostatnio nie zachowywał się zbyt odpowiedzialnie, istnieje realna szansa, że pozwolenie zostanie mu cofnięte. Na domiar złego, jak poinformował Super Express, świadkiem ekscesów Rynkowskiego był jego ośmioletni syn, którego podobno matka wyrwała w nocy z łóżka, by pokazać mu, jak zachowuje się tata. Jeśli to prawda, to trudno sobie nawet wyobrazić, jaki to musiał być szok dla małego dziecka.
Edyta Rynkowska w rozmowie z policjantami zeznała, że powodem "próby samobójczej" piosenkarza była… zbyt mała ilość zakontraktowanych koncertów, a poza tym w rodzinie nie ma żadnych problemów, zwłaszcza z alkoholem.
Rynkowskiemu grozi teraz oskarżenie z artykułu 51 Ustawy o broni i amunicji, grzywna do 5 tysięcy złotych oraz konfiskata broni i cofnięcie pozwolenia na nią. Jeśli zaś zabezpieczona w domu piosenkarza broń okaże się nielegalna, może skończyć się nawet więzieniem.
Prowadzimy postępowanie w sprawie o wykroczenie. Zgodnie z prawem: kto nosi broń, znajdując się w stanie po użyciu alkoholu, podlega karze aresztu lub grzywny - potwierdza w tabloidzie st. asp. Agnieszka Łukaszewska z brodnickiej policji.
Tymczasem, jak donosi Fakt, Maryla Rodowicz, korzystająca z usług tego samego menadżera, co Rynkowski, tak się zdenerwowała na niego i Ryśka, że… z dnia na dzień pozwalniała wszystkie chórzystki. Nikt nie wie, dlaczego.
Oboje wykonawcy mają wspólnego menedżera, co nie zawsze wychodzi im na dobre - pisze tabloid. Bogdan Zep wypożyczał chórzystki od Maryli, żeby śpiewały u Ryśka, gdy ona akurat nie grała koncertów. Maryla poczuła się zazdrosna i urażona. Wyrzuciła dziewczyny z zespołu, bo woli mieć współpracowników na wyłączność.
W każdym razie wiadomo już, że Rynkowski, który miał dziś wystąpić na koncercie charytatywnym dla Marka Ałaszewskiego w klubie Stodoła, nie pojawi się na scenie.