Adam Michnik nigdy nie ukrywał swojego stosunku do Prawa i Sprawiedliwości i Jarosława Kaczyńskiego. Tuż po ostatnich wyborach parlamentarnych na łamach Gazety Wyborczej mówił o "absolutnej kompromitacji społeczeństwa". Przypomnijmy: Adam Michnik po wyborach: "To absolutna kompromitacja państwa, społeczeństwa i narodu!"
Teraz, ponad rok po wyborach, Michnik objeżdża Polskę z cyklem spotkań ze zwolennikami Komitetu Obrony Demokracji. W poniedziałek gościł w Koszalinie, dzień później - w Gdańsku. Jak można się było tego spodziewać, swoje wystąpienia poświęcił głównie rządom Prawa i Sprawiedliwości, które porównał do reżimu Władimira Putina. Mówił też dużo o kłopotach finansowych swojej firmy, która zwolniła właśnie 135 pracowników. Jego zdaniem to wyłącznie wina władzy, która chce go zniszczyć.
Odkąd PiS ma większość w parlamencie, wiele ministerstw oraz instytucji publicznych zrezygnowało z prenumeraty dziennika. To odbiło się na finansach Gazety, co Michnik nazwał "wypijaniem krwi":
To nas straszliwie walnęło po kieszeni - przyznał Michnik w Koszalinie. Oni chcą nas zniszczyć metodą najprostszą: jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Władza postanowiła z nas wypić krew i dziurki nie zostawić. Więc jak rozmawiam z moimi dziennikarzami, to mówię "albo-albo": albo ocalimy "Gazetę" i z nią ważną instytucję demokracji polskiej i będziemy mieli w CV: "ocalili demokrację", albo nie ocalimy, będziemy mieli wtedy w CV: "do ostatniej kropli krwi bronili demokracji".
Obecnie Agora przeprowadza masowe zwolnienia i rezygnuje z korespondentów zagranicznych. W Koszalinie stwierdził wprost, że chociaż chciałby otworzyć tam nowy oddział Wyborczej, redakcji aktualnie na to nie stać:
My byśmy chcieli otworzyć w Koszalinie swój oddział, natomiast w tej chwili po prostu nas finansowo na to nie stać – powiedział. Mamy bardzo trudny, dramatyczny moment w redakcji.
Na koniec Adam Michnik postanowił pocieszyć słuchaczy i stwierdził, że jedyną odtrutką na rządy PiS-u są marsze organizowane przez Komitet Obrony Demokracji, które wyleczyły go z powyborczej depresji:
One zatrzymały Kaczyńskiego, one zmieniły nas - mówił w Gdańsku. Bez KOD-u nie byłoby marszu parasolek i protestu nauczycieli. Te marsze mają głęboki sens. Pamiętam, jak po wyborach wyjechałem z Polski, będąc w depresji. Wróciłem w maju i Jarek Kurski zabrał mnie na marsz KOD-u i tam zobaczyłem wspaniałą atmosferę. Zobaczyłem, że tę moją Polskę, którą Kaczyński chciał mi podpieprzyć, KOD mi chce zwrócić.
Przypomnijmy jego najmniej trafną polityczną analizę: Adam Michnik: "Komorowski przegra wybory tylko, jeśli pijany przejedzie na pasach zakonnicę w ciąży"