Agnieszka Szulim, zanim poznała Piotra Woźniaka-Staraka, była jedną z najbardziej znanych imprezowiczek w Warszawie. Lubiła bawić się w klubach z Nergalem i Piotrem Kędzierskim. Zdarzało im się siedzieć na Placu Zbawiciela, pijąc szampana o szóstej rano.
Wszystko zmieniło się, gdy wprowadziła się do rezydencji Piotra w podwarszawskim Konstancinie i stała się jego oficjalną narzeczoną. W TVN-ie zaczęli ją nazywać "prezesową". Z czasem oczekiwania rodziny miliarderów wobec prezenterki rosły. Podobno po ślubie mąż i teściowie zapowiedzieli jej, że musi mocno spoważnieć. Na początek zalecili jej rezygnację z prowadzenia plotkarskiego programu Na językach i "przyjaźni" z Karoliną Korwin-Piotrowską.
Podobno teściowie Agnieszki oczekiwali, że wzorem Anny Czartoryskiej-Niemczyckiej w ogóle zrezygnuje z kariery i zajmie się rodzeniem dzieci. Ostatecznie zaakceptowali to, że jest prezenterką programu Azja Express. Celebrytka zrezygnowała z planu ustąpienia miejsca Hani Lis i ogłosiła, że "nie zamieniłaby tej przygody na nic innego". Zobacz: Agnieszka Szulim zostaje w "Azja Express": "Nie zamieniłabym tej przygody na nic innego!"
Teściowa chciałaby też, żeby Agnieszka w większym niż dotychczas stopniu poświęcała się pracy charytatywnej i to raczej na rzecz dzieci, a nie, jak dotąd, psów.
Powiedziała jej, że widzi w niej polską następczynię księżnej Diany - ujawnia w Fakcie osoba z otoczenia bogatej rodziny. Obiecała, że skoro Agnieszka lubi udzielać się charytatywnie, to ona da jej na to tyle pieniędzy, ile będzie chciała. Kobiety w wyższych sferach zajmują się charytatywnymi akcjami, balami, teatrem, biznesem. Zdaniem pani Anny nadszedł czas, by Agnieszka znalazła swoje miejsce w elicie.
Będzie do niej pasowała?