Beata Kozidrak i Andrzej Pietras od lipca nie są już małżeństwem. Ich separacja trwa jednak znaczne dłużej. Już wiosną zeszłego roku piosenkarka wyprowadziła się z rezydencji pod Lublinem i zamieszkała u córki. Oficjalnie tłumaczyła, że potrzebuje swobody przy nagrywaniu nowej płyty. W rzeczywistości jednak dotarły do niej krążące po Lublinie plotki, że Pietras zrobił dziecko ich gosposi. Beata jest pewna, że to nie pierwsza jego zdrada.
W końcu, dzięki wsparciu córek, które przekonały ją, że nie warto marnować życia w toksycznym związku, a także psychoterapii, zdecydowała się złożyć pozew rozwodowy.
Zapowiadał się trudny rozwód, bo w grę wchodzi ogromny majątek do podziału. Jednak okazało się, że piosenkarce najbardziej zależy na zastrzeżeniu nazwy Bajm i zagwarantowania sobie wyłączności na dysponowanie własną twórczością. W pozostałych sprawach była gotowa na duże ustępstwa.
Zresztą, jak ujawniła w jednym z wywiadów, ona i mąż zawsze będą sobie bliscy. W końcu spędzili ze sobą 35 lat, podczas których wiązały ich zarówno sprawy osobiste, jak i zawodowe.
Wartość majątku byłych małżonków tabloidy szacują na 9 milionów złotych, co wydaje się kwotą raczej zaniżoną, biorąc pod uwagę, że w jego skład wchodzą luksusowe samochody, samolot oraz liczne nieruchomości w Polsce i za granicą. Sama podwarszawska willa Beaty warta jest 2 miliony złotych. Pietrasowie mają też dom w Hiszpanii, na Costa Blanca. Tam właśnie wybrali się ostatnio na wspólne wakacje.
Wprawdzie trudno w to uwierzyć, jednak tygodnik Na żywo zapewnia, że to prawda.
Wyjechali, bo dzięki temu mogli porozmawiać spokojnie, bez obaw, że ktoś ich zobaczy - ujawnia znajomy byłych małżonków. Było to też symboliczne pożegnanie z miejscem dla obojga tak ważnym. Beata spędziła z Andrzejem całe dorosłe życie. Samotność ją przerasta. Są momenty, kiedy żałuje rozwodu. Aby się nie załamywać, zdecydowała się na udział w terapii psychologicznej. Radzi sobie przelewając troski na papier. W tym zawsze stara się znaleźć ulgę.