Kanye West od czterech dni przebywa w szpitalu psychiatrycznym w Los Angeles. Trafił tam w następstwie "załamania nerwowego i skrajnego wyczerpania" po nieudanym koncercie. Jego bliscy od dłuższego czasu podejrzewali u niego problemy psychiczne. Gwiazdor dawał ku temu duże powody, przerywając swoje występy, wychodząc z koncertów po kilku utworach, czy w niezrozumiałych monologach, które wygłaszał do fanów. W ostatnich dniach najwięcej kontrowersji i podejrzeń wzbudziło jego zachowanie podczas koncertu w Sacramento, gdy w dziwacznym apelu zaczął żalić się na swoje relacje z Beyonce i Jay Z.
Jak podają tabloidy za oceanem, rodzina Westa miała nadzieję, że wróci do domu na Święto Dziękczynienia. Choć raper może liczyć na wsparcie żony i najbliższych, wciąż "nie może wrócić do siebie" i musi pozostać na obserwacji psychiatrycznej przez kilka kolejnych dni. Niedawno przedstawiciele Westa ogłosili, że odwołują pozostałe koncerty w ramach trasy Saint Pablo Tour. Jako oficjalny powód podali "przemęczenie" rapera i konieczność odpoczynku. Według lekarzy kliniki UCLA jego problemy są znacznie poważniejsze.
Psychiatra kliniczny powiedział policjantom, że Kanye cierpiał na tymczasową psychozę, wywołaną przez brak snu i skrajnego odwodnienia - donosi serwis TMZ. Jednak jego problemy sięgają o wiele głębiej. Jego stan psychiczny lekarze oceniają jako zły.
Z kolei bliski znajomy rapera twierdzi, że jego problemy psychiczne są na tyle poważne, że obejmie je polisa ubezpieczeniowa, która zawiera zapis o pokryciu utraconych korzyści majątkowych i zobowiązań finansowych wywołanych odwołaniem koncertów z powodu choroby.
Przynajmniej jeśli chodzi o pieniądze, gwiazdor może spać spokojnie. Jego polisa ubezpieczeniowa pokryje wszystkie koszty 21 odwołanych koncertów. Ciekawe tylko co na to fani, którzy zamiast muzyki usłyszeli ze sceny jego manifesty wyborcze i deklaracje poparcia dla Donalda Trumpa.