Jakiś czas temu zauważyliśmy, że z palców Joanny Krupy zniknął pierścionek zaręczynowy i wysadzana diamentami obrączka. Natychmiast pojawiły się spekulacje, że przechodzi kryzys w małżeństwie. Ponoć jednak celebrytka zdjęła cenne błyskotki nie z powodu kłótni z mężem, ale... dla własnego bezpieczeństwa.
W październiku podczas pobyty w Paryżu na Kim Kardashian napadła grupa złodziei, która zabrała wartą ponad 12 milionów dolarów biżuterię i jej prywatny telefon. To wydarzenie dało podobno do myślenia Krupie. Jej znajomy twierdzi, że zdecydowała się nie kusić losu i schowała swój pierścionek za 4,5 miliona złotych do sejfu.
Joanna nie nosi od kilku miesięcy ani pierścionka zaręczynowego, ani obrączki - mówi w rozmowie z Faktem. Robi to specjalnie, z uwagi na swoje bezpieczeństwo. Joasia zaczęła o tym myśleć bardzo poważnie po tym, jak w Paryżu Kim Kardashian została okradziona ze swojej cennej biżuterii.
Trzyma je w sekretnym miejscu, o którym z wiadomych powodów nie chce powiedzieć nawet najbliższym znajomym - dodał.