Wkrótce minie rok, odkąd Beata Tadla pożegnała się z telewizją publiczną, jako jedna z pierwszych ofiar "dobrej zmiany". Dziennikarka często podkreśla w wywiadach, że, w przeciwieństwie do wielu jej zwolnionych z pracy kolegów, nigdy nie była "resortowym dzieckiem".
Jej mama, obecnie na emeryturze, była nauczycielką zajęć praktyczno-technicznych, a tata przez całe swoje życie zawodowe pracował fizycznie. Tadla jest pierwszą osobą w rodzinie, która skończyła wyższe studia. Szczyci się tym, że do wszystkiego doszła sama, chociaż nie było łatwo.
Swoje zwolnienie z pracy wiąże z przeprowadzonym w maju zeszłego roku wywiadem z Andrzejem Dudą, wówczas kandydatem na prezydenta. Jak wyznała po kilku miesiącach w programie Kuby Wojewódzkiego, nigdy dotąd nie spotkała tak zdenerwowanego człowieka.
Podobno od dnia ogłoszenia wyników wyborów parlamentarnych Tadla codziennie spodziewała się zwolnienia. Decyzja zapadła w styczniu tego roku i była jedną z pierwszych, jakie Jacek Kurski podjął na stanowisku prezesa TVP.
Nie może być tak, że politycy wkraczają do tego świata, zohydzają dziennikarzy, potem doprowadzają do ich zwolnienia, by dać miejsce lizusom, którzy wiedzą, że mogą pracować w TVP tylko dzięki nim - komentuje ostro w rozmowie z magazynem Show. To doprowadziło do niespotykanego wcześniej podziału w branży, walk plemiennych. Nie chciałam brać w tym udziału.
Jej narzeczony, prezenter pogody Jarosław Kret, miał podobne odczucia. Swoje zwolnienie z TVP porównał do bolszewickiej rewolucji:
Tadli ciągle nie daje spokoju to, jak potraktowali ją nowi szefowie. Zwłaszcza że, jak wspomina, pracowała tak intensywnie, że omal nie przepłaciła tego zdrowiem:
Dziennikarzem jest się 24 godziny na dobę, a ja naprawdę tę pracę uwielbiam. Stres potrafi zjadać, więc muszę zachować równowagę. Udar to na szczęście była lekka rzecz, bez większych konsekwencji zdrowotnych, natomiast dość przerażająca - wyznaje Beata. Najpierw wzrok, potem drętwienie całej lewej strony ciała. Prosto z telewizji zawieziono mnie do szpitala. Nie chciałabym jednak się nad tym mocno skupiać. Było, minęło… Ale byłam wtedy mocno przestraszona. Właśnie wtedy obiecałam sobie, by bardziej dbać o siebie. W domu stosuję zasadę zdrowego egoizmu. Oprócz dawania siebie innym, lubię być tylko dla siebie. Wtedy biegnę na basen albo wychodzę z kijkami. Jestem zakręcona na punkcie zdrowego odżywiania.
Przy okazji Tadla chwali się w wywiadzie, że gdy tylko przestał ją obowiązywać zakaz konkurencji, nie mogła opędzić się od ofert. Napłynęła również jedna z jej dawnej firmy, z którą musiała się rozstać prawie 7 lat temu, podobno z powodu Kamila Durczoka. Jak wspominały w sądzie jego dawne koleżanki, potrafił być uparty w swoich zalotach:
Zobacz: Dziennikarki TVN-u o Durczoku: "Powiedział o koleżance, że chętnie by się wślizgnął między jej uda"
Pojawiło się kilka innych propozycji, ale po kolei je odrzucałam. Z TVN-u przyszła później, do udziału w jednym z programów stacji - ujawnia dziennikarka. Na szczęście pojawiła się propozycja, dzięki której można być z dala od polityki, nie musieć się określać.