Półtora tygodnia temu Ryszard Rynkowski został zatrzymany przez policję, gdy wymachiwał nabitym pistoletem przed swoim domem w Zbicznie w województwie kujawsko-pomorskim. Przewieziono go do izby wytrzeźwień, a stamtąd do szpitala psychiatrycznego w Świeciu. Menadżer artysty zapewnił, że nie był on wcale tak pijany, jak twierdzi policja. Miał po prostu "słabszy dzień", zaś żona artysty zapewniała podczas przesłuchania, że w rodzinie nie ma żadnych problemów, a już zwłaszcza z alkoholem. Wyjaśniła, że incydent z pistoletem był wynikiem tego, że Ryszardowi zrobiło się smutno, bo ma za mało koncertów w grafiku…
Policja ani prokuratura nie dały się jednak przekonać. Jak zapowiedziała brodnicka prokuratura, Rynkowskiemu grozi oskarżenie z artykułu 51. Ustawy o broni i amunicji: "kto nosi broń, znajdując się z stanie lub po użyciu alkoholu, podlega karze aresztu lub grzywny".
Zabawa pistoletem może kosztować Ryszarda nawet 5 tysięcy złotych. Dla Rynkowskiego, który dostaje 30 tysięcy złotych za koncert, nie jest to zbyt dotkliwa kara. Chyba bardziej zaboli go prawdopodobna konfiskata broni i cofnięcie pozwolenia na nią. Jeśli zaś zabezpieczona w domu piosenkarza broń okaże się nielegalna, może skończyć się nawet więzieniem.
"Słabsze dni" Ryszarda trochę się przeciągnęły. Muzyk odwołał zaplanowany na 21 listopada koncert w Elblągu. Dzień później nie pojawił się na koncercie charytatywnym w warszawskim klubie Stodoła, gdzie gwiazdy zbierały pieniądze dla Marka Ałaszewskiego.
Jak przypomina Twoje Imperium, Rynkowskiego czekają jeszcze dwa przesłuchania: jedno w sprawie posiadanej przez niego broni, a drugie w sprawie próby samobójczej.
_**Zadamy mu pytanie, czy ktoś nakłaniał go, pomagał albo w jakiś sposób podżegał do tego**_ - zapowiada Alina Szram z brodnickiej prokuratury.
Jak donosi Super Express, znajomi Ryszarda podejrzewają, że, wbrew temu, co zeznała jego żona, w domu jednak nie układa się idealnie.
Według przyjaciół Ryśka jego depresyjny stan spowodowały problemy prywatne i zastój w karierze - pisze tabloid. Na szczęście wszystko wydaje się już wracać do normy. Trzeci zaplanowany na listopad koncert odbył się. W niedzielę Rynkowski pojawił się w Warszawie, by wystąpić dla mieszkańców dzielnicy Bemowo. Tego występu nie odwołał, bo był to jedyny w tym miesiącu płatny koncert. Był w dobrej formie, ale zaraz po koncercie wsiadł do limuzyny z szoferem i wyjechał ze stolicy. Na koncercie zarobił nawet 30 tysięcy złotych i pewnie to pomoże mu odnaleźć odrobinę optymizmu tej niewesołej jesieni.
_
_