Natalie Wood, która do dzisiaj uchodzi za jedną z najpiękniejszych i najbardziej utalentowanych gwiazd lat 60. i 70., do historii przeszła za sprawą ról w Buntowniku bez powodu i West Side Story. Choć jej kariera była jak z bajki, w życiu prywatnym aktorka nie była szczęśliwa. Wdawała się w wiele romansów, a na jej pierwszym mężu Robercie Wagnerze, z którym zeszła się po latach, ciążą zarzuty o spowodowanie jej śmierci. Do dzisiaj, mimo że od tajemniczej śmierci Wood minęło 35 lat, sprawy nie wyjaśniono.
35 lat temu, 29 listopada 1981 r. u wybrzeża kalifornijskiej wyspy Catalina straż przybrzeżna wyłowiła z oceanu ciało Natalie Wood. Sprawę szybko zakwalifikowano jako nieszczęśliwy wypadek, nawet nie przesłuchując męża aktorki, Roberta Wagnera. Na pokładzie jachtu, którym płynęła, był też Christopher Walken, jej filmowy partner z planu Burzy mózgów, nad którą właśnie pracowali, a ponadto kapitan jednostki Dennis Davern. Wszyscy zgodnie twierdzili, że nie zauważyli zniknięcia gwiazdy. Nikt nie słyszał jej wołania o pomoc. Według świadków zdarzenia, pomiędzy Wagnerem a Walkenem doszło do ostrej wymiany zdań, co spowodowało że wściekła Wood opuściła jacht. Aktorka "postanowiła wrócić łodzią na ląd i przenocować w motelu", jednak będąc pod wpływem alkoholu i bojąc się wody, wpadła do oceanu. Podczas, gdy Wood opuszczała jacht, obaj aktorzy awanturowali się do tego stopnia, że nie zauważyli jej zniknięcia.
Do tej pory wielu śledczych uważa, że współudział w tej tragedii miał mąż aktorki. Znajomi pary zgodnie potwierdzają, że ich relacje można określić jako "trudne", a aktor był zazdrosny o sukcesy filmowe żony. Podejrzewał ją również o zdrady, a podczas feralnej nocy zarzucał jej flirtowanie z Christopherem Walkenem. Przez ponad trzy dekady, Robert Wagner konsekwentnie milczał i nie chciał wypowiadać się na temat śmierci Natalie. Zrobił wyjątek dopiero kilka dni temu i w 35. rocznicę śmierci żony udzielił poruszającego wywiadu. 86-letni dziś Wagner w rozmowie z magazynem People opowiedział o swojej wielkiej tęsknocie za zmarłą żoną i bliskich relacjach z córkami.
Kochałem ją ponad wszystko na świecie - wspomina. Gdy jej zabrakło, uznałem, że jedyne, co możemy zrobić, to darzyć się miłością. Było ciężko. Miałem uczucie, że wisieliśmy na sobie nawzajem, że każde z nas szukało ratunku i pocieszenia w drugiej osobie. Ponieważ dziewczynki były małe, to na mnie spoczywał obowiązek zastąpienia im matki. Ale sam dostawałem też od nich bardzo wiele. Patrzyłem w oczy Natashy, identyczne jak oczy mamy, i choć bolała świadomość, że jej już nie ma, dziękowałem Bogu, że zostawiła mi w tych małych istotach cząstkę siebie do kochania.
Wagner nadal nie chce komentować zagadkowej śmierci żony. Wciąż nie odniósł się do raportu patologa z Hollywood, według którego Natalie Wood mogłaby przeżyć, gdyby zdjęła ulubiony czerwony płaszcz, który po nasiąknięciu wodą ważył blisko 30 kilogramów.
Tajemniczej śmierci nie komentuje też rzekomy kochanek Wood, Christopher Walken, który podkreśla, że "tylko sama Natalie wiedziała, co naprawdę wydarzyło się tamtej nocy i tę tajemnicę zabrała ze sobą do grobu".