Marta Kaczyńska i jej drugi mąż, Marcin Dubieniecki, rozwiedli się pod koniec zeszłego miesiąca. Formalnie byli małżeństwem przez dziewięć lat, jednak ostatnio głównie na papierze. Pierwszy wniosek rozwodowy złożyli już trzy lata temu. Wtedy jednak na przeszkodzie stanęły wybory do Parlamentu Europejskiego. Politycy Prawa i Sprawiedliwości uznali, że skandal z udziałem najbliższej krewnej prezesa Jarosława Kaczyńskiego mógłby zaszkodzić wizerunkowi partii. W kolejnej próbie znów przeszkodziły kampanie wyborcze, tym razem prezydencka i parlamentarna.
Zaś w sierpniu zeszłego roku mąż Marty został aresztowany przez CBA pod zarzutem wyłudzenia 13 milionów złotych z Państwowego Funduszu Osób Niepełnosprawnych, prania pieniędzy w rajach podatkowych i działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Razem z nim wpadła jego kochanka i wspólniczka Katarzyna M., była żona Artura Boruca.
Znają się z Marcinem od 2009 roku. Mąż Kaczyńskiej reprezentował wtedy Katarzynę w procesie rozwodowym z bogatym piłkarzem. Jako jej pełnomocnik wywalczył dla niej korzystny podział majątku i 17 tysięcy złotych miesięcznych alimentów. W wyniku rozwodu Katarzyna M. stała się jedyną właścicielką kilku mieszkań w Warszawie.
Katarzynie tak dobrze współpracowało się z Marcinem, że po rozwodzie z Arturem kontynuowali wspólne interesy. Katarzyna została prezesem należącej do adwokata firmy Abud Consulting, zajmującej się handlem nieruchomościami, energią elektryczną i paliwami. Od 2014 roku prowadzili razem też drugą firmę, działającą na rynku nieruchomości. Ich wspólną działalność przerwało aresztowanie przez CBA.
Jak donosi tygodnik Na żywo, właśnie ze względu na Katarzynę Dubieniecki nie zrealizował swoich gróźb, że będzie opóźniał rozwód dopóki Marta nie namówi stryja, by wpłynął na wymiar sprawiedliwości i postarał się o oddalenie postawionych zarzutów.
Rozstali się bez orzekania o winie - przypomina informator tabloidu. Było im o tyle łatwiej, że mają rozdzielność majątkową, więc uniknęli walki o jego podział. Takiego rozwiązania chciała nie tylko Marta, która w okresie, gdy mąż był w areszcie, uporządkowała swoje życie i pragnęła odzyskać wolność, ale i Marcin. I miał ku temu powody, ponieważ ma wobec swojej partnerki poważne plany**.**
Wprawdzie Marcin D. i Katarzyna M. nie widzieli się od czasu aresztowania 14 miesięcy temu, jednak ich miłość podobno przetrwała. Katarzyna M. opuściła krakowski areszt we wrześniu, miesiąc wcześniej niż jej ukochany. Jak donosi tabloid, planują ślub. Podobno Katarzynie nie przeszkadza to, że po konfiskacie majątku przez prokuraturę, narzeczony został bez pieniędzy.
Marcin opowiada znajomym, że teraz planują szybki ślub - ujawnia informator tabloidu.
Trudno się dziwić pośpiechowi. Pewnie chcą wyrobić się jeszcze przed procesem, który, jeśli prokuraturze dopisze szczęście w kompletowaniu dowodów, może ruszyć jeszcze w tym roku lub na początku przyszłego.
Marcinowi D. grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Ale, jak pokazał przykład Dariusza K., dużo zależy od pieniędzy.
* Małżeństwo Kaczyńskiej i Dubienieckiego to przeszłość. Teraz ułożą życie na nowo?*