Pod koniec października w warszawskim sądzie zakończył się proces o pierścionek zaręczynowy Doroty Rabczewskiej. Ponieważ, jak się okazało, po rozstaniu z Emilem Haidarem, nie chciała dobrowolnie zwrócić mu wartego 225 tysięcy prezentu, musiał dochodzić swoich praw w sądzie. Rabczewska ogłosiła, że sąd wydał korzystny dla niej wyrok, ale wyszło na jaw, że to nieprawda. Haidar zaś twierdził,że był narzeczona musi m zwrócić nie tylko pierścionek, ale także wszystkie prezenty, jakie dostała od niego, gdy jeszcze się kochali.
Sąd Okręgowy nakazał Dorocie Rabczewskiej zwrot pierścionka zaręczynowego, który przez rok czasu przetrzymywała - zapewniał Emil. Dodatkowo musi zapłacić ok 10 tysięcy kosztów postępowania sądowego.
Doda wyjaśniła na Facebooku, że kosztami sądowymi mają podzielić się połowie, a co do prezentów to sędzia kazał jej oddać tylko pierścionek, a sukienek i butów już nie.
Narzekała też, że Emil nie ma klasy.
Ciuchy można kupić, ale KLASY i HONORU nie - wyjaśniła. Dziękuje Wysokiemu Sądowi, że przychylił się do mojej propozycji wyrzucenia z życia symbolu przyszłej umowy małżeńskiej i mogę z ulgą zwrócić pierścionek zaręczynowy, który ciążył mi przez ostatnie miesiące w oczekiwaniu na decyzje sądu ;) Jutro z kokardą wyślę go w nadziei, że rozmiar będzie pasował.
Jak ujawnia w Fakcie osoba z otoczenia Haidara, do tej pory tego nie zrobiła.
On poważnie zastanawia się, czy nie zwrócić się do komornika, bo doszły go słuchy, że ona sprzedała pierścionek i nie jest w stanie mu go oddać - mówi informator tabloidu.
Haidar złożył też pozwy sądowe o zniszczenie samochodu, który Doda, w przypływie rozczarowania rozstaniem, porysowała, a także dotyczący pomówienia, szantażu oraz zakładania przez Dodę nielegalnych podsłuchów.
Emil złożył już odpowiednie dokumenty i zeznania w prokuraturze. Doda w czasie związku miała szantażować go intymnymi zdjęciami - ujawnia informator tabloidu.