Mąż Danuty Stenki ciężko znosi popularność i zarobki żony. Ponoć odwrócenie tradycyjnych ról w rodzinie tak mu ciąży, że małżeństwo zawisło na włosku.
Stenka zapewnia oczywiście, że nic złego się nie dzieje: Stanowimy z mężem zgraną brygadę. On odwozi dzieci do szkoły, a potem na zajęcia pozalekcyjne. On robi zakupy. Ale sam się na to zdecydował i robi to z przyjemnością.
Znajomi pary są jednak nieco innego zdania: Nieraz widziałam, jak Dankę coś męczy. Na próby przychodziła smutna, w oczach miała łzy. Tłumaczyła, że nic się nie dzieje, że to takie zwykłe domowe problemy - opowiada tygodnikowi Świat i Ludzie koleżanka z Teatru Narodowego.
Rozwodu jednak prawdopodobnie nie będzie. Kiedyś rozmawialiśmy o jej rodzinnych Kaszubach. Powiedziała, że Kaszubi się nie rozwodzą. Przysięgę małżeńską składa się tylko raz. Tak nauczono ją w domu i chce się tego trzymać - twierdzi znajoma aktorki.
Co nie znaczy, że jej mąż czuje się aż takim Kaszubem...