Dorota nadal próbuje ocieplać swój wizerunek. W wywiadzie dla Super Expressu opowiada o byciu jurorką w Gwiazdy tańczą na lodzie. Jak zawsze skromna przekonuje, że... nigdy nie krzywdzi uczestników show i zawsze ocenia ich sprawiedliwie. Przyznaje także, że nigdy nie zamieniłaby "tronu królowej" na taflę lodu, gdyż jak stwierdza: jeszcze bym sobie gardło podcięła łyżwą i dopiero byłaby sensacja.
Nie lubię, jak ktoś krzywdzi ludzi bez powodu. Mam świadomość, że w tym show, gdzie z jednej strony spotykają się amatorzy łyżwiarstwa, a z drugiej ja - również nieprofesjonalna łyżwiarka - wszelkie uszczypliwe uwagi z mojej strony byłby nie na miejscu - mówi Doda.
Zabawne, że zapomniała już jak w pierwszym odcinku poniżyła publicznie Ewelinę Serafin, i to kierując się wyłącznie osobistymi pobudkami. Dała jej najniższą notę za karę, za to że jej nie lubi, przez co aktorka wyleciała w programu.
Dorota tłumaczy spokojnie, że to ona jest najważniejsza w Gwiazdy tańczą na lodzie: Jestem tam królową, siedzę na tronie, który sama wymyśliłam i oceniam okiem widza, najbardziej szczerym, obiektywnym i bezpretensjonalnym.