Niedługo minie sześć lat odkąd Piotr Cyrwus pożegnał się z ekipą serialu Klan. Tak bardzo mu zależało na tym, by nigdy tam nie wrócić, że poprosił producentów o uśmiercenie jego postaci. Po odejściu planował bowiem poświęcić się znacznie niżej opłacanym rolom teatralnym i wolał, żeby go nie kusiło, by myśleć o powrocie.
Ta decyzja była jedną z najtrudniejszych, o ile nawet nie najtrudniejszą, jakie przyszło mi podjąć w moim zawodowym życiu - wyznał wtedy w jednym z wywiadów. Uznałem jednak, że wszystko, co mogłem dać z siebie Ryszardowi Lubiczowi, już dałem i wszystko, co mogłem od niego dostać, dostałem.
Od tamtej pory Cyrwus zagrał wiele ról na scenie Teatru Polskiego. Niestety, zaczęły kończyć mu się pieniądze. W teatrze nie zarabia się bowiem tak dobrze, jak w serialu. Cyrwus, po 15 latach w Klanie mógł liczyć nawet na 11 tysięcy złotych dniówki. Oczywiście teraz, odkąd Jacek Kurski obciął budżety telenowelom, taka kwota nie brzmi realnie. Jednak stała posada w serialu gwarantuje stabilizację finansową.
Dlatego właśnie Cyrwus rozpoczął rozmowy z producentami Klanu. W Super Expressie zapewnia, że... robi to dla fanów.
Nie ja tęskniłem, tylko widzowie - wyjaśnia aktor. Wciąż mnie pytali, kiedy wrócę. W "Klanie" zostawiłem sobie furtkę, ale kontrakt, który teraz podpisuję, daje mi dużo swobody i różne możliwości.
Okazuje się jednak, że produkcja serialu wcale nie jest przekonana do powrotu Piotra.
Nie mogę odpowiedzieć na pytanie, czy jest szansa na jego powrót, bo to byłoby jak wróżenie z fusów - komentuje Anna Wiejowska z biura promocji. Może jeszcze wrócić jako brat bliźniak.