Magda Gessler często podkreśla, że w Polsce nie widzi dla siebie konkurencji, zarówno w kuchni jak i w show biznesie. Nie jest tajemnicą, że uważa się za Zorro polskiej gastronomii. Jednak po TVN-ie krążą słuchy, że restauratorka już się trochę opatrzyła, a jej wulgarne zachowanie na planie Kuchennych rewolucji już nikogo nie szokuje.
Dyrektor programowy stacji Edward Miszczak faworyzuje ostatnio młodsze celebrytki, głównie Małgorzatę Rozenek-Majdan, żonę spadkobiercy trzymiliardowej fortuny, Agnieszkę Woźniak-Starak oraz przygarniętą po zwolnieniu z TVP Hannę Lis. To właśnie jej powierzono prowadzenie kulinarno- podróżniczego programu Bez planu. Pierwszy sezon liczył wprawdzie tylko sześć odcinków, jednak wiadomo, że powstanie drugi.
Gessler zapewnia w rozmowie z Faktem, że nie boi się młodszych rywalek.
Nie patrzę na koleżanki czy kolegów jak na konkurencję - ujawnia w tabloidzie.
To chyba nie do końca prawda. Prawie dwa lata temu, gdy Miszczak podjął decyzję, że to Małgorzata Rozenek poprowadzi Piekielny hotel, Magda przeżyła spore rozczarowanie. Przywykła bowiem do myśli, że to ona, a nie Małgorzata uważana jest za "polskiego Gordona Ramsaya". Na prezentacji ramówki deklarowała wprawdzie, że będzie kibicować Małgosi, a nawet ją wspierać dobrą radą, jednak na konferencji przyćmiła rywalkę informacją, że poprowadzi Piekielny hotel w hiszpańskiej telewizji.
Oczywiście, szybko wyszło na jaw, że blefowała. Jednak Małgorzata zrozumiała chyba wtedy, co oznaczają deklaracje przyjaźni i wsparcia w show biznesie.
W rozmowie z tabloidem Gessler zapewnia, że ma w TVN-ie zbyt mocną pozycję, by się kogokolwiek obawiać.
Moim programom ciągle wzrasta oglądalność, zarabiają najwięcej w stacji, więc nie boję się o przyszłość - komentuje restauratorka. Robię swoje od lat, jestem mrówką robotnicą i to się sprawdza.