Kirk Douglas uchodzi dziś za żyjącą legendę złotej ery Hollywood. Był trzykrotnie nominowany do Oscara, jednak dopiero w 1996 roku otrzymał honorową statuetkę za całokształt twórczości. W piątek aktor obchodził setne urodziny. Jego najbliżsi postanowili zorganizować mu wystawne przyjęcie w hotelu w Beverly Hills, na które zaprosili około 200 członków rodziny i przyjaciół. Na uroczystości nie zabrakło jego najstarszego syna, Michaela Douglasa z żoną Catherine Zeta-Jones.
W 1996 roku Kirk był zmuszony do przejścia na emeryturę ze względu na problemy z mową po udarze mózgu. Mimo to nadal jest aktywny, a po miesiącach pracy z terapeutą odzyskał władzę nad językiem. Z okazji urodzin udzielił wywiadu magazynowi Closer Weekly, w którym podsumował swoje życie:
Ludzie zawsze pytają mnie o to, jak żyć długo i zdrowo. Nie mam żadnego przepisu. Ale myślę, że wszyscy mamy powód, aby być tutaj. I skoro wyszedłem cało z katastrofy śmigłowca i przeżyłem udar, to po to, żeby zrobić jeszcze coś dobrego na tym świecie, zanim z niego odejdę.
Przez większość życia aktor cieszył się świetnym zdrowiem i tryskał energią. Źródło długowieczności widzi w dzieciństwie i latach, zanim jeszcze został aktorem.
To była stała walka i to ostra - mówił o życiowym napędzie, który zaprowadził go na szczyt. Lata trwało, zanim mogłem skupić się na człowieczeństwie, byłem zbyt zajęty zdobywaniem pieniędzy i walką o byt, żeby starać się być lepszym człowiekiem.
Zobaczcie, jak się bawił podczas swojego okrągłego jubileuszu.