Na rynku porad dietetycznych i fitnessowych, skierowanych do kobiet, robi się coraz bardziej tłoczno. Do Anny Lewandowskiej, która przy każdej okazji przypomina, że jest nie tylko żoną sławnego męża i kolekcjonerką drogich torebek, lecz także dyplomowaną dietetyczką oraz Ewy Chodakowskiej, która, zdaniem Marioli Bojarskiej-Ferenc, kupiła dyplom trenerski na bazarze, co chwila ktoś próbuje dołączyć.
Jeszcze kilka miesięcy temu temu za specjalistkę od trudnych przypadków uchodziła Dominika Gwit. Aktorka, która w ciągu roku zgubiła 50 kilogramów, wiosną tego roku wydała książkę. Jednak kiedy z lektury wynikło, że lepiej czuje się gruba niż chuda i że "otyłość pokonała ją wtedy, gdy była najchudsza", przestała uchodzić za autorytet.
Tę niszę postanowiła zagospodarować Karolina Szostak. Prezenterka Polsat Sport zaczęła odchudzać się krótko przed Tańcem z gwiazdami. Całkowicie zrezygnowała wtedy z mięsa.
Na parkiecie straciła kolejne kilka kilo i przeszła na dietę 1000 kalorii, jednak ciągle była zdania, że rezultaty przychodzą dość opornie. W końcu, wiosną tego roku zdecydowała się przejść na radykalną dietę, opartą na surowych pomidorach i ogórkach. Dziennikarka zapewnia wprawdzie, że się nie waży, więc nie wie dokładnie, ile schudła, jednak magazyn Party twierdzi, że musiało być to przynajmniej 20 kilo. I to tylko w tym roku! Szczęśliwa Karolina postanowiła napisać książkę o swoich ponad trzyletnich zmaganiach z wagą.
Karola dostawała dużo listów od kobiet, które też pragną takiej spektakularnej metamorfozy, ale nie wiedzą, jak to zrobić - ujawnia znajoma prezenterki. Zamiast odpisywać im pojedynczo, postanowiła napisać dla nich poradnik, w którym krok po kroku opisze swoje odchudzanie.
Szostak zapewnia, że do odchudzania podchodzi z głową i, mimo spektakularnych efektów, ciągle uważa na to, co je. No ale przynajmniej nie ogranicza się już tylko do surowych pomidorów.
Nadal jestem na diecie, jem głównie warzywa i owoce, od czasu do czasu dorzucę do tego kawałek ryby - tłumaczy Karolina. Ale nie zależy mi już na utracie kilogramów, tylko na utrzymaniu tego, co udało mi się osiągnąć ciężką pracą.