Paulina Sykut była bardzo zajęta przez ostatnie miesiące. Choć była w zaawansowanej ciąży, dużo pracowała, pojawiała się na planie w telewizji i na imprezach. Jej mąż, Piotr Jeżyna, bardzo wczuł się w rolę jej menedżera i postanowił jej "nie popuszczać" do samego końca. W zeszłym tygodniu pochwalił się w sieci, że został ojcem i zabrał żonę i nowonarodzoną córkę Różę do domu.
Nie wiadomo jeszcze, kiedy Piotr Jeżyna wyśle Paulinę z powrotem do pracy. Na razie prezenterka odpoczywa, a kontaktem z mediami zajmuje się jej mąż. Zapewnia, że świetnie odnajduje się w roli ojca i stara się przejąć jak najwięcej obowiązków przy opiece nad córką.
Kiedy podano mi to maleństwo i wziąłem ją na ręce, poczułem, jak to wspaniale być tatą. Jestem szczęśliwy. Obie moje dziewczyny są już w domu - powiedział Dobremu Tygodniowi.
Do końca roku mam urlop. Chciałem ten pierwszy miesiąc spędzić z żoną i córeczką. Wprost wyrywam się, by dziecko kąpać, przewijać, jestem przy karmieniu. Nie mamy nikogo do pomocy, bo chcemy sami sobie ze wszystkim radzić, sprawdzić się w roli rodziców. To dopiero pierwsze dni, córeczka jest zdrowa, je i śpi. Mogę powiedzieć, że jest radosna.
Teraz powiększoną rodzinę Jeżynów czekają pierwsze wspólne święta. Wciąż nie podjęli decyzji, czy spędzą ją w Warszawie, czy uda się wyjechać do Puław, pokazać niemowlę rodzinie. Wszystkim najbardziej zależy teraz na dobru dziecka.
Chcemy, by była dobrą, wrażliwą osobą i żeby miała silny kręgosłup moralny. To dla nas najważniejsze.
Na pewno jeszcze nie raz opowiedzą o tym w "katolickim tabloidzie".
