Od dłuższego czasu w Polskim Radiu trwa gruntowna wymiana dziennikarzy. Widać to zwłaszcza w Trójce, w której pracę stracili już miedzy innymi Paweł Sołtys, Anna Zaleśna-Sewera i Damian Kwiek. Niektórzy, tak jak Zbigniew Zamachowski czy Jurek Owsiak odeszli sami, protestując wobec zmian narzucanych przez nowe władze. Teraz pojawiła się informacja, że o pracę powinny martwić się "trójkowe legendy": Wojciech Mann, Artur Andrus oraz Marek Niedźwiedzki.
Przypomnijmy: Mann, Niedźwiedzki i Andrus zostaną wyrzuceni z Trójki?!
Dziennikarze zostali wezwani na rozmowę do nowej prezes, Barbary Stanisławczyk, która miała zarzucić im, że Trójka "została opanowana przez gwiazdy". Mann usłyszał podobno, że ma "braki warsztatowe" i jego dni w rozgłośni są już policzone.
Sprawę opisała Agnieszka Kublik z Gazety Wyborczej, powołując się na anonimowych dziennikarzy. Wczoraj wieczorem Wojciech Mann wydał specjalne oświadczenie, z którego wynika jednak, że słowa o "brakach warsztatowych" wcale nie padły pod jego adresem.
Relacjonowane w mediach na podstawie nieprecyzyjnych informacji z drugiej ręki spotkanie radiowców z panią Prezes Zarządu PR S.A., Barbarą Stanisławczyk, było, jak to wspólnie uzgodniliśmy, spotkaniem o charakterze wewnętrznym - pisze Mann. Skoro jednak w powielanych w różnych miejscach materiałach powraca dotyczące mnie osobiście sformułowanie, chciałbym niniejszym poinformować, że pośród kierowanych przez Panią Prezes pod moim adresem uwag i opinii nie było zarzutu wytykającego mi braki warsztatowe.
Polskie Radio również wystosowało odpowiedni komentarz, pisząc, że dziennikarstwo Agnieszki Kublik "sięgnęło bruku".