O stacji TTV należącej do Grupy TVN zrobiło się głośno za sprawą skandalicznej prowokacji, której dopuścił się Rafał Betlejewski. Dziennikarz postanowił zakpić ze zdesperowanych i biednych ludzi z Radomia - sfilmował upokarzające zadania, którym poddawał bezrobotnych, żeby przystali na warunki zatrudnienia. Mimo powszechnej krytyki Betlejewski był dumny ze swojego okrutnego materiału, który reklamował jako "hardcore" i przyznał, że zrobił to dla podniesienia oglądalności i zysku firmy.
Najwyraźniej stacja wciąż musi walczyć o widza i niedawno wystartowała z kontrowersyjną produkcją pt. Królowe życia. Według twórców program opowiada o "ludziach nieprzeciętnych, takich którzy wyróżniają się z tłumu, są barwni, przebojowi i nie przejmują się opiniami na swój temat". Bohaterką jednego z odcinków jest Dagmara K., była burdelmama skazana prawomocnym wyrokiem za działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, stręczycielstwo, sutenerstwo i zmuszanie młodych kobiet do prostytucji. Producenci show przedstawiają ją jako "bezkompromisową i otwartą na ludzi kobietę, która po latach wygodnego życia w Stanach Zjednoczonych wróciła do rodzinnego Kłodzka".
Warto przypomnieć prawdziwą historię Dagmary K., która od 2012 roku siedziała w więzieniu. W toku śledztwa ustalono, że kobieta od 2005 roku do chwili zatrzymania przez policję w marcu 2009 roku prowadziła agencję towarzyską w miejscowości Szalejów w powiecie kłodzkim. Jej luksusowy burdel działał pod nazwą "Heidi", a kierowała nim zorganizowana grupa przestępcza z Dagmarą K. na czele. Zarówno ona, jak i jej współpracownicy werbowali kobiety do pracy w agencji, często zmuszając je do uprawiania prostytucji! W lokalu obowiązywał ustalony cennik, a zatrudnione kobiety za świadczenie usług seksualnych otrzymywały zwykle 50 procent ustalonej kwoty. Reszta trafiała do "królowej życia", Dagmary K.
W przypadku odmowy świadczenia usług lub chęci odejścia z agencji, na kobiety były nakładane przez oskarżoną "kary pieniężne", stanowiące z reguły równowartość utraconego przez nią w związku z tym zarobku - poinformował w 2009 roku Tomasz Orepuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Świdnicy. Oskarżona i współdziałający z nią w grupie mężczyźni doprowadzili ponadto siedem kobiet do uprawiania prostytucji w wyniku przemocy, groźby lub wykorzystując przymusowe położenie i stosunek zależności wynikający z nałożenia wielokrotnych kar finansowych. Ustalenia śledztwa pozwoliły także na przyjęcie, że Dagmara K. dwukrotnie dopuściła się zbrodni polegającej na handlu ludźmi. Oskarżona zażądała bowiem równowartości kwoty 5000 euro w zamian za swoją zgodę na zaprzestanie uprawiania prostytucji przez dwie zatrudnione w agencji kobiety od mężczyzn, którzy emocjonalnie związali się pokrzywdzonymi i chcieli, aby odeszły one z agencji.
Dagmara K. werbowała niewinne kobiety, które przekonane były, że będą pracować jako barmanki. Na miejscu okazywało się, że były zmuszane do prostytucji. Mimo to TTV przedstawia jej historię jako "tułaczkę kobiety sukcesu". Okazuje się, że po wyjściu z więzienia planuje rozkręcić własny biznes, jakim jest dyskoteka.
Dagmarę z powrotem do Kłodzka przygnała tęsknota za bliskimi - czytamy w informacji promującej odcinek z Dagmarą. Męczył ją ogrom Ameryki, uliczne korki i wieczny pośpiech. Ale amerykańskie upodobanie do rozmachu weszło jej już krew. Lubi błyszczeć. Bez biżuterii i szpilek z domu nie wychodzi. Lubi futra, stylowe meble i mercedesy. Wychowuje 15-letniego syna Conana i buduje dyskotekę marzeń. Ma żyłkę do interesów. Za dużo przeklina i za głośno krzyczy, ale serce ma gołębie.
Naprawdę warto promować takich ludzi? Będą robić gwiazdę nawet z kobiety skazanej za zmuszanie do prostytucji?