W poniedziałek wieczorem na berlińskim jarmarku świątecznym doszło do tragedii: w tłum turystów wjechała rozpędzona ciężarówka, zabijając 12 osób, a 48 raniąc. Ciężarówka miała polskie rejestracje i, jak okazało się jeszcze wczoraj, należała do firmy transportowej Ariela Żurawskiego z Sobiemyśla niedaleko Szczecina. Zobacz: Ciężarówka na polskich rejestracjach wjechała w tłum ludzi na jarmarku w Berlinie
Mimo że wszystko wskazywało na zamach terrorystyczny podobny do tego z Nicei, wczoraj policja nie chciała w jednoznaczny sposób komentować wypadku. Dopiero dzisiaj podano więcej szczegółów.
Wiadomo już, że za kierownicą ciężarówki siedział "notowany wcześniej przez policję Pakistańczyk", który miał tymczasowe zezwolenie na pobyt w Niemczech. 23-latek uciekł z miejsca zdarzenia, ale złapała go policja. Dzisiaj telewizja NTV podaje, że morderca nie przyznaje się do dokonania zamachu...
Jak podkreśla Ariel Żurawski, 37-letni kierowca był jednym z lepszych w jego firmie. Mężczyzna wracał z Włoch a w Berlinie czekał na rozładunek. Z informacji uzyskanych z systemu GPS ciężarówki wynika, że przed 16:00 ktoś uczył się nią kierować i parkować. Potem, do około 19:00, samochód stał na parkingu.
MSW Brandenburgii poinformowało, że Polak, którego ciało znaleziono w ciężarówce, został zastrzelony. Pojawiły się informacje, że na jego ciele widać siniaki i ślady szarpaniny. Policja podejrzewa, że 37-latka mogło obezwładnić kilka osób.