Minionej nocy dotarła do nas kolejna smutna informacja o śmierci znanego muzyka, zamykająca tegoroczną czarną serię. Agent George'a Michaela przekazał mediom, że piosenkarz, założyciel zespołu WHAM, zmarł w wieku 53 lat.
Przez ostatnie lata George Michael mocno podupadł na zdrowiu. Pięć lat temu w Święta Bożego Narodzenia piosenkarz zwołał konferencję prasową, na której poinformował fanów, że z powodów zdrowotnych przeżył "najgorszy miesiąc w swoim życiu". Problemy nie zniknęły, w zeszłym roku gwiazdor odbył rehabilitację w ekskluzywnej klinice w Szwajcarii.
Wczoraj tuż przed 14:00 czasu brytyjskiego wezwano karetkę do domu Michaela w Goring-on-Thames w Oxfordshire. Pracownicy pogotowia stwierdzili zgon gwiazdora. Zgodnie z zapewnieniem agenta "odszedł spokojnie w swoim domu". Wezwana na miejsce policja opisała zdarzenie jako "niewyjaśnione, ale nie podejrzane", czyli śmierć nie była spowodowana przez osoby trzecie.
Według TMZ piosenkarz ostatnio nie chorował i pracował nad filmem autobiograficznym. Wstępnie ustalono, że bezpośrednią przyczyną śmierci była niewydolność serca. Michael "zmarł we śnie i nie cierpiał".