Michał Figurski we wrześniu zeszłego roku trafił do szpitala z krwotokiem w głowie. Jak ujawniły badania, doszło do pęknięcia osłabionego cukrzycą naczynia krwionośnego. Konieczna okazała się operacja neurochirurgiczna, po której celebryta utrzymywany był w śpiączce farmakologicznej. Przy okazji wyszło na jaw, że jego nerki są w bardzo złym stanie. Wieloletnia cukrzyca osłabiła bowiem nie tylko naczynia krwionośne, ale i inne organy. Ponad rok zajął Figurskiemu powrót do sprawności. Kiedy wreszcie udało mu się stanąć na nogi, okazało się, że jego nerki są w tak fatalnym stanie, że konieczne są regularnie dializy. Przeszczep to jednak skomplikowana i czasochłonna procedura. Chorzy czekają na nerkę latami.
Michał jednak miał szczęście w nieszczęściu. Już w grudniu znalazł się dawca, młoda ofiara wypadku, której nerka i trzustka okazały się wystarczająco zgodne genetyczne, by przeszczepić je Figurskiemu.
Dziennikarz natychmiast trafił do Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus w Warszawie, gdzie 9 grudnia przeprowadzono trwającą osiem godzin operację przeszczepu.
Zwyczajowo pacjent po przeszczepie zostaje w szpitalu na miesiąc. Jednak stan Figurskiego okazał się tak dobry, że lekarze zdecydowali się puścić go na święta do domu. Jak ujawnia była żona prezentera, Odeta Moro, Michał nie wróci już do szpitala.
Wyszedł ze szpitala jeszcze w święta i z tego, co wiem, nie zamierza tam wracać - wyjaśnia Moro. Rekonwalescencję przejdzie w domu. Najtrudniejszy czas jest już za nim i wszystko dobrze rokuje. Jak najczęściej przywożę do niego córkę, by mogli spędzać razem dużo czasu. Niech Michał regeneruje się, żeby za jakiś czas mógł wrócić do normalnego życia.