To naprawdę mocna sprawa. Wydawca Gosi Andrzejewicz oskarża o wszystkie jej porażki i idiotyczne wypowiedzi dla mediów jej ojca, który całkowicie kontroluje jej karierę i życie. Do tego stopnia, że decyduje nawet o tym, w co ma się ubierać, ukrywa przed nią (!) zarobione przez nią pieniądze, traktując je i jej sukces jako własny. Remik Łupicki, który zrobił z Andrzejewicz gwiazdę, w geście rozpaczy wysłał nam otwarty list, w którym ujawnia kulisy tego, co dzieje się w jej domu.
Warto zaznaczyć, że Remik jest miłym człowiekiem, znanym ze swojej otwartości i szczerości. Nie wyobrażamy sobie, żeby zmyślił tak poważne zarzuty.
Oskarża "Dj'a Andrzejczuka" m.in. o "wypranie" mózgu swojej córce, kontrolowanie jej całego życia i finansów, ukrywanie przed nią jej dochodów, obrażanie ludzi (od ochroniarzy po wizażystki), manipulacje, skąpstwo, skrajny nieprofesjonalizm i zmienianie wypowiedzi Gosi w wywiadach. Według Remika Andrzejczuk jest dusigroszem i nie kupi córce "nawet herbaty", mimo że gromadzi wszystkie zarabiane przez nią pieniądze! Ona potulnie się go słucha i "ciągnie za nim walizkę".
Pudelek.pl przytoczył moje wypowiedzi, które kilka dni temu było można usłyszeć na antenie telewizji VIVA w programie VIVA SPOT - pisze Remigiusz Łupicki. Chciałbym potwierdzić, że słowa które przytoczył ten serwis są jak najbardziej moje i jak najbardziej się z nimi utożsamiam. Co więcej opublikowanie tego cytatu przekonało mnie, że powinienem poszerzyć temat, gdyż należy się to wszystkim, którzy od prawie roku, muszą "podziwiać" wizerunek Gosi Andrzejewicz - stworzony przez jej ojca. Moje, swego rodzaju oświadczenie, piszę z sympatii do artystki jaką jest bez wątpienia Gosia "Pearline" Andrzejewicz.
Jeśli już się zdecydowałem na tak odważny ruch, bo nie mogę już patrzeć jak media poniżają wspaniałą - utalentowaną Gosię, musze napisać w wielkim skrócie, wszystko to, co się działo od początku kariery Gosi.
Ponad 5 lat temu Gosia nakładem swojego ojca - Janusza wydała swoją debiutancką płytę pod nazwą "Gosia Andrzejewicz". Wtedy jej "Ojciec-Manager" jeździł do wszystkich mediów i próbował robić promocję swojej córce. Przez dwa lata owoc był taki, że udało się sprzedać kilkaset płyt. Wtedy zbiegły się drogi Gosi i wytwórni My Music. Oczywiście na wszystkich spotkaniach musiał być pan Andrzejewicz, a najchętniej to sam podpisałby za Gosię kontrakt. Kontrakt bez dwóch zdań był bardzo korzystny dla Gosi, bo tylko takie się podpisuje się w My Music. No i tak po roku czasu od podpisania kontraktu Gosia zyskała sobie wielką popularność, sprzedając tysiące płyt, zdobywając nagrody, grając dziesiątki koncertów. Warto podkreślić, że promocję płyty oparłem dokładnie na tym samym materiale, który miał do dyspozycji tata Gosi. Dokładniej mówiąc, album który wydała moja wytwórnia był tym samym materiałem co wydał ojciec artystki. Dodaliśmy tam jedynie kilka wersji instrumentalnych i a'capella.
Przejdźmy jednak do sedna sprawy, czyli do wpływu ojca na karierę Gosi.
Tak jak pisałem po roku czasu kariera Gosi kwitła, a pan Andrzejewicz, który towarzyszył córce dzień i noc, doszedł do wniosku, że sprawy trzeba znowu wziąć w swoje ręce. Cały problem zaczął się po premierze drugiej płyty Gosi "Lustro", a dokładnie przed podjęciem samodzielnej decyzji przez Janusza, że córka wystąpi w programie "Uwaga". Oczywiście nikt z nas o tym nie wiedział, do momentu kiedy Gosia do nas zadzwoniła i powiedziała, że "Uwaga" ich oszukała. Ja sam byłem zaskoczony - kto się zgodził na ten program? Oczywiście sam on - Janusz! Od tego czasu nie mamy i nie chcemy mieć wpływu na żadne działania promocyjne Gosi, gdyż tak i tak "Ojciec-Manager" zrobi wszystko po swojemu. No i tak się stało. Od tego momentu Gosia popełnia co chwilę śmieszne promocyjne błędy, jej wypowiedzi w wywiadach są infantylne wręcz nieracjonalne i niedojrzałe. Ja wiem jednak, że to nie są jej słowa tylko każdy wywiad czyta ojciec i redaguje. Dopóki wszystko było pod kontrolą wydawnictwa to Gosia była sobą, a przynajmniej o to walczyłem. Bo bądź co bądź nie było łatwo. Pan Janek zawsze miał coś do powiedzenia. Łącznie z tym czy sukienka jest ładna, czy makijaż jest odpowiedni, czy fryzura jest OK. Potrafił kłócić się z każdym, począwszy od ochroniarza na Sopot Festival, aż po wizażystów i stylistów. Najgorsze jest to, że we wszystkim popierała go "wyprana" Gosia. Byłem jedyną osobą, która potrafiła jej wytłumaczyć, że działania ojca prowadzą to oczywistej klęski. Absurd gonił za absurdem - podczas akceptacji jednego z wideoklipów mierząc linijką teledysk na monitorze "Ojciec-Manager" twierdził, że w TV będzie on o wiele mniejszy niż powinien. Oczywiście wszystko okazało się potem bzdurą wymyśloną przez Janusza. Takich historii było dużo, a Gosia ciągnęła swoją walizkę za ojcem z grzałką do zaparzania herbaty, bo żeby była jasność - bardziej obliczonego człowieka, który nawet herbaty nie kupi córce, nie ma od Pana Menago. Żeby było do końca jasne - Gosia nawet nie wie ile ma pieniędzy, Gosia nawet nie zdaje sobie sprawy, żeby mogłaby nie robić nic do końca życia. Wszystko tam liczy i rozdaje Tata. Przecież to jego sukces a nie Gosi i nikt mu nie jest w stanie wytłumaczyć, że jest inaczej.
Dobra, pytanie po co to piszę?
Bo Gośka jest naszym największym sukcesem, osobą która w wieku 13 lat potrafiła sama komponować piosenki, które stały się wielkimi przebojami, granymi przez wszystkie radia w POLSCE! Bo Gośka to najskromniejsza osoba, którą w życiu poznałem. Bo Gośka to osoba, od której ciepło, dobroć i zrozumienie bije na odległość. Mimo iż mój otwarty publiczny list brzmi jak "płacz dziecka", i zdaję sobie z tego sprawę (nie dało się inaczej tego napisać), to uważam, że Gosia nie zasługuje na to wszystko i nie ważny jest już dla mnie fakt, że zrobił to jej ojciec. Kim by ta osoba nie była, musiało dojść dzisiaj do takiego obrotu sprawy. Nie mogę już dużej patrzeć na koncerty Gosi w pizzerii, które kontraktuje Pan Janusz, bo to on za to dostanie pieniądze, a nie Gosia. Nie mogę czytać wywiadów, na które odpowiada nie artystka, tylko "Ojciec-Manager", nie mogę patrzeć jak na jednej ze stron Gosia rozebrana do majtek, może być ubierana dowolnie przez każdego internautę - PONIŻENIE, SKANDAL, PATOLOGIA - Panie Januszu!
Z wyrazami szacunku
Przyjaciel Gosi
Remigiusz "Remo" Łupicki