Justin Bieber jest jedną z tych gwiazd, które przyzwyczaiły się do traktowania zwierząt jak zabawek. Gdy są małe, chętnie się z nimi fotografuje i publikuje zdjęcia, by rozczulić fanki. Ale gdy znudzi się zwierzęciem, lub gdy któreś z nich zachoruje, pozbywa się ich jak zepsutych gadżetów. Najgłośniej było o małpce, którą porzucił jako 19-latek. Kapucynka Mally nie była jednak ani pierwszym, ani niestety ostatnim zwierzęciem, którym Bieber przestał się zainteresować.
Choć wydawać by się mogło, że 22-letni już celebryta miał dość czasu na wyciągnięcie wniosków po porzuceniu małpki, najwyraźniej niczego się nie nauczył. Jak donosi Page Six, Bieber właśnie pozbył się kolejnego pupila, tym razem... chorego psa.
W sierpniu zeszłego roku piosenkarz pochwalił się na Instagramie nowym szczeniakiem, którego nazwał "nową małą puchatą kulką" i dał mu imię Todd. Teraz Justin, na którego sumieniu są już m.in. małpa, chomik i wąż, oddał zwierzę jednemu ze swoich tancerzy, C.J. Salvadorowi. I oddał go w momencie, gdy okazało się, że Todd cierpi z powodu wady wrodzonej.
Sprawa wyszła na jaw tylko dlatego, że Salvador zorganizował internetową zbiórkę na operację dla psa. Tancerz chce zebrać 8000 dolarów, czyli prawie 33 tysiące złotych. Dla niego to jest za duża suma - ale nie dla Biebera, który zarabia ponad 220 tysięcy dolarów... dziennie! Oznacza to, że o kwotę potrzebną na taką operację jego konto wzbogaca się... co godzinę.
Todd jest 7-miesięcznym chow chowem, urodził się z wadą zwaną ciężką dysplazją stawu biodrowego - Salvador napisał na portalu GoFundMe. W skrócie, zanim skończy rok, nie będzie w stanie chodzić, biegać ani bawić się. Jego stan pozostawia dwie opcje: 1: uśpić go (a na to się nie zgadzam) 2: załatwić mu bardzo specjalistyczną operację chirurgiczną.
Trudno uwierzyć, żeby Bieber nie wiedział o wrodzonej wadzie swojego psa, przez którą musiał zawsze cierpieć. A nawet gdyby tak było, nie tłumaczy to braku wsparcia dla zwierzęcia, którego - wraz z problemem - postanowił się pozbyć.
Historia Todda wypłynęła przez przypadek. Ciekawe, o ilu podobnie potraktowanych zwierzętach Justina nikt się nigdy nie dowiedział.