Finał Gwiazdy tańczą na lodzie wygrała oczywiście Ola Szwed. Czyli bez zaskoczenia. Ciekawe, czy wykorzysta to zwycięstwo lepiej niż Olga Borys. Czyli czy wykorzysta je jakkolwiek. Niestety, jest to kolejny program, na którym zyskuje głównie jury a nie uczestnicy.
A właśnie - wczorajszy wieczór okazał się ciężki dla "królowej" loży - Dody. Gościem specjalnym finałowego odcinka była bowiem Katarina Witt, niezwykle utalentowana i utytułowana niemiecka łyżwiarka, która zasiadła w jury. Co zrozumiałe, większość uwagi skupiona była na niej, a nie na Rabczewskiej. Dorota była z tego powodu co najmniej niezadowolona, a na pewno zdenerwowana. Wykorzystywała każdą okazję, aby przypomnieć o swojej obecności, a jej zachowanie było jeszcze bardziej przerysowane i sztuczne niż zwykle. Kiedy głos zabierała Katerina, Doda ostentacyjnie pukała długopisem w pulpit i wierciła się na miejscu jak zniecierpliwione dziecko.
Trzeba jej jednak oddać, że na obecność "konkurentki" w zajmowaniu uwagi widzów dobrze się przygotowała. Przywiozła ze sobą swoich fanów – w większości dzieciaki z gimnazjum – ubrała w różowe koszulki z napisem "królowa jest tylko jedna" (taki sam miała też przed sobą na pulpicie). Przy okazji zafundowała sobie darmową reklamę – na początku programu ogłosiła, że dziś zostanie otwarty na jej stronie internetowej "sklepik dla fanów". Będzie można w nim kupić np. wszystkie kreacje, w których wystąpiła w show.
Doda będzie musiała teraz szukać innego miejsca do hodowania swojego wielkiego ego – przynajmniej do jesieni. Wtedy TVP2 uraczy nas kolejną edycją tego strasznego programu.