Agata Kornhauser-Duda do tej pory starannie unikała wypowiadania się na tematy publiczne. Nie zabrała głosu nawet w gorącej dyskusji na temat planów zaostrzenia już i tak restrykcyjnej ustawy aborcyjnej. W takich kwestiach polskie pierwsze damy tradycyjnie wyrażały swoją opinię. Uczyniła to nawet Maria Kaczyńska, narażając się przy tym ojcu Rydzykowi, który publicznie nazwał ją "czarownicą".
Podobno politycy Prawa i Sprawiedliwości wolą, gdy żona Andrzeja Dudy nie wypowiada się publicznie. Bo gdyby się odezwała, mogłoby się okazać, że jej poglądy znacząco odbiegają od linii programowej partii.
Jednak, jak donosi Fakt, powołując się na osoby z otoczenia prezydentowej, wkrótce mogą puścić jej nerwy. Chodzi o reformę edukacji, która nie budzi jej, podobnie jak tysięcy nauczycieli, entuzjazmu. Kornhauser-Duda sama jest nauczycielką z wieloletnim doświadczeniem. Zaprzysiężenie męża na prezydenta sprawiło wprawdzie, że musiała zrezygnować z posady nauczycielki niemieckiego w krakowskim liceum, ale po przeprowadzce do Warszawy znów podjęła pracę w szkole, tyle, że tym razem za darmo. Utarło się bowiem, że żonom polskich prezydentów nie wypada pracować zarobkowo, chociaż nie dostają ani grosza z budżetu państwa.
W każdym razie pierwsza dama przekonuje ponoć męża, by nie podpisywał ustawy, przygotowanej przez resort minister Zalewskiej.
_**Prezydentowa jest przeciwniczką ustawy w obecnym kształcie**_ - potwierdza w rozmowie z Faktem pragnący zachować anonimowość polityk PiS-u. Mocno naciska na męża, by ją zawetował. Ale Jarosław Kaczyński nie wyobraża sobie weta. Prezydent jest między młotem a kowadłem. O ile wiele politycznych spraw dla Agaty Dudy nie jest ważnych, tak tutaj nie ma zmiłuj.
Przygotowana na kolanie potężna reforma edukacji - m.in. likwidująca gimnazja i przywracająca ośmioklasową szkołę podstawową - jest krytykowana przez większość nauczycieli i rodziców. Ma wejść w życie już od przyszłego roku szkolnego, chociaż brak jeszcze nowych programów nauczania...