Choć od zaginięcia Ewy Tylman minął ponad rok, szczegóły sprawy nadal są bardzo tajemnicze. Zwłoki kobiety znaleziono w Warcie niedaleko Poznania w lipcu zeszłego roku. Prokuratura postawiła zarzut zabójstwa Adamowi Z., koledze z pracy, który feralnej nocy wracał z nią z imprezy firmowej. Kilka dni temu przed Sądem Okręgowym w Poznaniu rozpoczął się jego proces, który ma jednak charakter poszlakowy - Z. odmówił składania wyjaśnień i nie przyznaje się do winy. Grozi mu do 25 lat więzienia lub dożywocie.
Ojciec 26-letniej ofiary napisał do Prokuratora Generalnego list z prośbą o ujawnienie postępowania w sprawie śmierci jego córki. Transmisję z procesu realizowała na żywo TVP Info, TVN24 i Polsat News. W trakcie relacji, na sali sądowej padały dane osób związanych z oskarżonym, jednak realizatorzy nie nadążyli z wyciszaniem ich. Pozostałe dwie staje nie miały z tym żadnego problemu.
Nieocenzurowane nazwiska i adresy m.in. rodziny Adama Z., jego partnera seksualnego i byłej dziewczyny to dane wrażliwe, które podlegają ochronie prawnej. Partner oskarżonego o zabójstwo już zapowiedział podjęcie kroków przeciwko TVP. Poinformowała o tym adwokat, Oliwia Adamczak.
Czuje się zniesmaczony i dotknięty tym, co się stało - powiedziała w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Stacja broni się mówiąc, że "techniczne niemożliwym jest", by zagłuszyć wszystkie nazwiska w transmisji na żywo, której opóźnienie wynosi zaledwie kilka minut. Skargi padały również ze strony oburzonych widzów, w związku z czym sprawą zainteresowała Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, która zbada teraz, czy faktycznie w przekazie wystąpiły nieprawidłowości.
To jest proces karny, a nie show telewizyjny, odpowiedzialność za ujawnianie danych osobowych osób pojawiających się na antenie spada na telewizję - wyjaśnił w rozmowie z Wirtualnymi Mediami Aleksander Brzozowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu.
Jak na razie nie wiadomo, jak wysokiego zadośćuczynienia będzie domagał się chłopak Adama Z.