Niedawno pisaliśmy o tym, że Anna Popek wyprowadziła się ze swojego domu w Podkowie Leśnej i przeniosła do Warszawy. Sama, bez rodziny (zobacz: Kryzys w małżeństwie Popek!)
. Prezenterka zapewnia, że na jej decyzję miały wpływ wyłącznie względy komunikacyjne. Podobno dojazdy do Warszawy zajmowały jej ponad godzinę i trwały dłużej niż sama obecność na wizji.
Potwierdzam, że wyprowadziłam się z domu w Podkowie Leśnej i zamieszkałam w wygodnym apartamencie bardzo blisko gmachu Telewizji Polskiej - mówo Życiu na gorąco. I wcale tego nie żałuję.
Podobno decyzja o zamieszkaniu w domu pod Warszawą od początku nie była trafna: Przerosło ich wykańczanie tego domu - przyznaje znajoma Ani. Dom został niedawno wystawiony na sprzedaż, ale jego cena - 3 miliony złotych, wydaje się mało zachęcająca, więc oczekiwanie na kupca może trochę potrwać.
Przypomnijmy - ona sama reklamowała swoją nieruchomość w brukowcu (zobacz: "Super Express" pośredniczy w sprzedaży)
Znajomi Anny nie ukrywają zdziwienia, że zdecydowała się ona na taką promocję. Uważają, że to nie jest w jej stylu:
Nie jest przykładem typowej dziś kariery, kiedy wystarczy poskakać przed kamerami czy głupio sie uśmiechnąć by aspirować do miana gwiazdy - pisze Rewia.Do jej wizerunku średnio pasuje to, co ostatnio otacza Annę Popek - pozowana randka z mężem, plotki o romansie z mężem jednej z aktorek czy chudnięcie na łamach jednej z gazet. Być może jest tak, że kompetencje i doświadczenie już nie wystarczają, by utrzymać się na wizji.
Ona powinna być pierwszoplanową gwiazdą telewizji, a ciągle musi coś udowadniać - mówią jej znajomi. Dziś trzeba wokół siebie robić dużo szumu, by nie wygryzły cie młodsze. A Ani za miesiąc stuknie czterdziestka.
Tak, to doskonały powód, by zacząć robić z siebie idiotkę. Współczujemy desperacji. Nie można się bardziej poniżyć, niż robiąc coś takiego.