Gdy Janet Jackson postanowiła wyjść za mąż za katarskiego miliardera, Wissama Al Mana, rodzina gwiazdy nie była ponoć zbyt szczęśliwa. Piosenkarka bez wahania zdecydowała się na konwersję na islam, a założenia nowej wiary wzięła mocno do serca. Jackson, znana dotychczas z dość odważnego podejścia do ubioru, zaczęła publicznie pojawiać się w burce, a koncerty zwykła kończyć słowem "Inshallah", co oznacza "jeśli taka jest wola Allaha".
Mąż gwiazdy ma na nią niemały wpływ. Jak informuje Radar Online, zgodnie z muzułmańską tradycją, po narodzinach synka pary poświęcono w ofierze kozę:
Dowiedzieliśmy się, że poświęcono w ofierze kozła lub owcę. Muzułmanie robią to po narodzinach dziecka, by okazać swoją wdzięczność Allahowi. Gdy tylko Eissa się urodził, Wissam wyszeptał do jego ucha słowo "Adhan", które oznacza, że Allah jest jedynym bogiem, a Mohamet jedynym posłańcem - przekonuje źródło.
Wissam miał też "pocierać owoc o język dziecka", by w ten sposób "zapewnić mu dziedziczenie pozytywnych cech ojca - podkreśla źródło magazynu.
Jackson musiała zrezygnować nie tylko z odważnych strojów na scenie. 50-letnia mama marzyła ponoć o tym, by nadać synowi imię Michael, po zmarłym wujku. Wissam kategorycznie tego zabronił, twierdząc, że zgodnie z zasadami islamu, jego syn musi mieć imię muzułmańskie, nadane przez ojca.
Nie pozwoliłby na to, by ich dziecko imię pochodzenia chrześcijańskiego, zwłaszcza syn - twierdzi źródło.
Członkowie rodziny Janet, którzy są oddanymi Świadkami Jehowy mieli sprzeciwiać się decyzji Wissama, jednak Jackson stanęła po jego stronie.