Donald Trump okazał się największą niespodzianką zeszłorocznych wyborów prezydenckich w USA. Na początku listopada wygrał z typowaną w większości sondaży faworytką, Hillary Clinton. 20 stycznia odbędzie się oficjalne zaprzysiężenie Trumpa na 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Polityk mający na swoim koncie liczne skandale, z których w trakcie kampanii często się tłumaczył, ma teraz kolejny powód do zmartwienia. Amerykańskie media ujawniły szokujący raport, w którym szczegółowo opisano stosunki Trumpa z Rosją, sugerujące że Kreml "zdecydowanie preferował" wybór Donalda na prezydenta i w tym celu zarządził przeprowadzenie kampanii wywierającej wpływ na wynik wyborów w USA.
Autorem kompromitującego Trumpa raportu jest były oficer brytyjskiego wywiadu MI6, który po odejściu ze służby założył coś w rodzaju prywatnej agencji wywiadowczej. W zeszłym roku została ona wynajęta przez rywali miliardera w republikańskich prawyborach, a potem przez sztab i grupę ludzi wspierających kandydatkę Demokratów Hillary Clinton, żeby sprawdzić, czy nie ma na niego haków.
W ostatni piątek prezydent elekt spotkał się z szefami amerykańskich agencji wywiadowczych, którzy przedstawili mu wyniki śledztwa w sprawie rosyjskich prób wpływania na wybory w USA. Powołali się także na raport, w którym oficer MI6 twierdzi, że Rosjanie od pięciu lat rozpracowywali Trumpa. Jako dowód podają liczne spotkania miliardera z przedstawicielami rosyjskich władz. Trump prowadził w Moskwie m.in. finał konkursu Miss Universe oraz liczne negocjacje biznesowe. Podczas tych wizyt Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji miała Trumpowi podsyłać prostytutki, m.in. do prezydenckiego apartamentu w moskiewskim hotelu Ritz Carlton.
Były tam zainstalowane kamery i mikrofony, które w 2013 roku nagrały orgię - głosi część raportu. Jej punktem kulminacyjnym był tzw. złoty deszcz, tzn. prostytutki, żeby zadowolić Trumpa, miały siusiać na łóżko, na którym wcześniej spali Obamowie (kiedy prezydent przyjechał z oficjalną wizytą do Moskwy).
Autor raportu twierdzi, że dowiedział się o tym wszystkim od źródeł w rosyjskim rządzie i w hotelu Ritz Carlton. Według niego miliarder wielokrotnie korzystał z usług podstawionych prostytutek przy innych okazjach, także w trakcie wizyt w Petersburgu.
Rosjanie jednak nie szantażowali go, tylko przeciwnie, próbowali zdobyć sobie jego sympatię wspaniałą gościną i propozycjami intratnych umów biznesowych, których z niejasnych przyczyn nie przyjął - twierdzi autor raportu.
Trump postanowił skomentować kompromitujące go publikacje i na Twitterze umieścił wpis, w którym nazywa raport "polowaniem na czarownice".
FAŁSZYWE NEWSY - TOTALNE POLITYCZNE POLOWANIE NA CZAROWNICE! - napisał.