Na początku stycznia Rzeczpospolita ujawniła, że Mateusz Kijowski wystawił Komitetowi Społecznemu KOD sześć faktur na łączną sumę ponad 90 tysięcy złotych. Ponoć dotyczyły one "usług informatycznych", które firma należąca do żony Kijowskiego wykonała dla komitetu. Kijowski wypłacał firmie po 15 tysięcy miesięcznie i dzięki temu nie musiał płacić dzieciom zaległych alimentów. Wcześniej twierdził, że "nic nie zarabia na KOD" i "żyje ze wsparcia rodziny": Mateusz Kijowski zapewnia: "Nie zarabiam na KOD! Żyję ze wsparcia rodziny"
Okazuje się, że to nie koniec niejasności. Rzeczpospolita podała właśnie, że dotarła do kolejnych faktur. Okazuje się, że we wrześniu i październiku Kijowski wystawił jeszcze dwie faktury o łącznej wartości ponad 30 tysięcy złotych. To w sumie daje 120 tysięcy, które trafiły na konto jego firmy.
Nie istnieją takie faktury - broni się w komentarzu dla Rzeczpospolitej szef KOD’u. Ktoś coś wystawił, być może omyłkowo, ale ja tych faktur nie widziałem. Wszystko zostało dawno temu załatwione, wyjaśnione i sprostowane.
Nie pamiętam dokładnie. Jak pan wie, prokuratura zajmuje się sprawą, więc prawnik mi zabronił udzielania jakichkolwiek informacji, ale nie ma czegoś takiego. Nie zaistniały w obiegu gospodarczym - odpowiada zapytany o to, kto inny mógłby wystawić faktury.
W rozmowie z gazetą Kijowski zapewnia też, że jego spółka nie posiada żadnych pieniędzy ze Stowarzyszenia Komitet Obrony Demokracji. Twierdzi też, że otrzymał przelewy z konta komitetu, ale "zostały zwrócone natychmiast po stwierdzeniu tego faktu, już kilka miesięcy temu".