Niespodzianki nie było. Skoro Magda Walach już w piątek woziła się czerwoną Corvettą, można było się domyślić, że w niedzielę otrzyma do niej kluczyki. O ile radość Ani Guzik, zwyciężczyni poprzedniej edycji, była spontaniczna i autentyczna, dziś mieliśmy do czynienia z raczej chłodną i wystudiowaną reakcją. Na pewno ćwiczyła ją przed lustrem.
Nie można odmówić Magdzie zdolności i pracowitości na parkiecie, ale szkoda, że całe to show potraktowała śmiertelnie poważnie. Nie chcemy nawet myśleć, co by zrobiła, gdyby okazało się, że Kryształową Kulę zabiera do domu Mariusz Pudzianowski. Ten ostatni do samego końca doskonale się bawił, zdobywając serca tysięcy Polaków podskakując w rajstopach i lakierkach. Może i kicz, ale nam się podoba. W polskim show-biznesie ze świecą szukać kogoś, kto ma do siebie taki dystans. Wszyscy walczą o przetrwanie, nienawidzą kolegów i robią słodkie minki jak Kasia Cichopek.
Ósma edycja nadejdzie nieuchronnie, a wraz z nią nowa fryzura Iwony Pavlović i coraz bardziej opięte sukienki Kasi Skrzyneckiej. Współczujemy sobie, bo będziemy to pewnie oglądać.