Amy Winehouse długo czekała na możliwość spotkania się ze swoim przebywającym za kratkami mężem. Niestety, całonocne imprezy i ćpanie nie sprzyjają porannemu wstawaniu, a tylko w takich godzinach odbywają się widzenia. Wczoraj wystrojona piosenkarka (tzn. ubrana w coś innego niż jej słynne podarte szorty) pojechała do więzienia, aby po raz pierwszy od miesiąca zobaczyć się z Blake’m. Fiedler-Civil nie doczekał się jednak swojej ukochanej, gdyż oczywiście się spóźniła.
Kiedy Winehouse dowiedziała się, że pora widzeń jest już skończona, dostała szału. Zaczęła histerycznie płakać i cały czas wykrzykiwała imię męża. Zdenerwowana wróciła do domu, gdzie czekali już na nią paparazzi. Jeden z dziennikarzy podszedł i zapytał, jak minęła wizyta w więzieniu. Amy rzuciła się na niego i mocno podrapała mu twarz. Następnie zaczęła grozić innym fotoreporterem, że jeśli natychmiast się nie wyniosą, to ich "pozabija".
Poszkodowany paparazzi został przewieziony do szpitala, gdzie zszyto zadane przez Winehouse rany. Piosenkarkę czeka więc kolejny proces o napaść.