Natasza Urbańska od lat zapowiada, że tym razem już naprawdę dojrzała do "wolności" i nie pozwoli mężowi wtrącać się w prace nad nową płytą. Ostatnio ogłosiła to trzy lata temu. Skończyło się kompromitacją, gdy tabloidy odkryły, że pod pseudonimem Zofii Kondrackiej, którą Natasza przedstawiała jako autorkę tekstów, kryje się nie kto inny jak Janusz Józefowicz...
Nikogo nawet nie zaskoczyło to, że znów skorzystała z jego rad, choć do tej pory nie pomogły jej one zrobić kariery. Natasza wykonuje polecenia Janusza od 16. roku życia, gdy zaczynała pod jego okiem szkolenie w Teatrze Buffo. Nic dziwnego, że się przyzwyczaiła.
Ostatnio jednak zaczęła baczniej przyglądać się karierze Beaty Kozidrak, która wyraźnie rozkwitła po rozstaniu, prywatnym i zawodowym, z Andrzejem Pietrasem, który kierował jej życiem i karierą od liceum. Na przykładzie Beaty Natasza zrozumiała, że jest to jednak możliwe. A przynajmniej niektórym się udaje. Urbańska tak się zachwyciła sukcesem Kozidrak, że postanowiła zaangażować jej menedżerkę. Wcześniej jednak zapytała Kozidrak, czy nie ma nic przeciwko temu.
Rozmawiały o życiu, karierze, mężczyznach - ujawnia w rozmowie z tygodnikiem Na żywo znajoma Urbańskiej. Natasza od dawna pragnie uniezależnić się od partnera. Dlatego skontaktowała się z Beatą i zapytała, czy mogłaby skorzystać z porad jej nowej menedżerki. Beata zgodziła się, by Monika Kordowicz wzięła młodszą koleżankę pod skrzydła.
Jednak zanim doszło do podpisania umowy, wtrącił się, jak zwykle, Janusz. Jak donosi tabloid, od razu wyjaśnił nowej menedżerce, kto tu naprawdę rządzi.
Nim Natasza podpisała umowę w Moniką Kordowicz, Janusz zaprosił ją do posiadłości w Jajkowicach i długo z nią rozmawiał - ujawnia informator. Zastrzegł, by nie próbowała dokonać totalnej rewolucji w planach żony.
Ciekawe, jak układać będzie się ta współpraca. I co stanie się, jeżeli z pomocą nowej menedżerki Natasza odniesie sukces, który był dla niej nieosiągalny, kiedy władał nią Janusz.