Na początku grudnia zeszłego roku minęło pięć lat od śmierci Violetty Villas. W toku postępowania ustalono, że umierała długo i w męczarniach, o co zadbała jej wieloletnia "opiekunka" Elżbieta B. Biegli, dokonujący sekcji zwłok gwiazdy, odkryli na jej ciele tyle obrażeń, że początkowo mieli kłopot z ustaleniem bezpośredniej przyczyny śmierci. Okazało się, że Villas była głodzona i bita. Na jej ciele znaleziono liczne siniaki, krwiaki, zadrapania i ślady po wyrwanych włosach. Miała także złamaną nogę i cierpiała na nieleczone zapalenie płuc. Mimo to Elżbieta B. szła w zaparte, że troskliwie opiekowała się Villas do samego końca i za to należy jej się spadek po zmarłej, w tym popadający w ruinę dom w Lewinie Kłodzkim.
_**Swoje już odcierpiałam, teraz chcę odzyskać to, co mi się należy za tyle lat opieki nad Violetk**_ą - tłumaczyła nawet po tym, gdy sędzia skazał ją na 10 miesięcy więzienia za nieudzielenie pomocy umierającej i przyczynienie się w tej sposób do jej śmierci.
Latem zeszłego roku sąd uznał opinię biegłych, którzy podważyli ważność dwóch korzystnych dla Elżbiety B. testamentów. Udowodnili, że zmanipulowana przez "gosposię" artystka nie miała świadomości, co podpisuje.
Syn zmarłej gwiazdy, który kilkakrotnie próbował zapobiec nieszczęściu, zawiadamiając policję i prokuraturę oraz wywożąc matkę do Domu Artysty Weterana w Skolimowie, wreszcie dostał się na teren rodzinnej posiadłości i zmienił zamki w drzwiach.
Sędzia uznał jednak, że Krzysztof Gospodarek powinien był poczekać na uprawomocnienie się wyroku, więc, mimo orzeczenia, przyznającego spadek Gospodarkowi... uznał roszczenia opiekunki do ruiny w Lewinie Kłodzkim. W międzyczasie B. rozbiła obozowisko na terenie posiadłości i wszystko wskazywało na to, że zamierza zamieszkać tam na stałe.
Jesienią zeszłego roku sąd w Świdnicy nakazał jej zwinięcie namiotu z podwórka Villas. Elżbieta B złożyła apelację.
Jednak, jak donosi tygodnik Życie na gorąco, nie dotyczyła ona domu Villas ani zadośćuczynienia w wysokości 50 tysięcy złotych, którego domagała się "opiekunki", lecz lokalu socjalnego. Sąd odmówił jej lokalu zastępczego i tę właśnie decyzję zakwestionowała.
Gospodarek ujawnia w tabloidzie, że nie wie, dokąd wyniosła się Elżbieta B. W każdym razie nie ma jej już w Lewinie Kłodzkim.
P_**orzuciła dom, zostawiła otwarty, więc wszedłem, zabezpieczyłem go i od tej pory w pełni zarządzam domem**_ - wyjaśnia syn Villas. Nie wiem, gdzie jest pani Elżbieta, mogę się tylko domyślać, że u swojej siostrzenicy, może u jakiejś znajomej.
Gospodarek zamierza wreszcie zrealizować swoje marzenie wyremontowania domu po matce i urządzenia w nim poświęconej jej izby pamięci. I tak w pobliżu domu prawie codziennie parkują autokary pełne fanów piosenkarki. Na razie nie bardzo jego co oglądać, bo Elżbiecie B. udało się zamienić dom w pijacką melinę.