W nocy z 15 na 16 listopada Ryszard Rynkowski został zatrzymany przez policję przed swoim domem w Zbicznie pod Brodnicą. Funkcjonariuszy wezwała przestraszona żona po długiej awanturze, podczas której gwiazdor wymachiwał pistoletem. Przewieziono go do izby wytrzeźwień a stamtąd do szpitala psychiatrycznego w Świeciu. Menedżer i żona muzyka szli w zaparte, że nie był wcale tak pijany, jak mogłoby się wydawać, tylko "miał słabszy dzień". Podobno martwił się, że ma za mało zakontraktowanych koncertów.
Co gorsza, w toku śledztwa wyszło na jaw, że świadkiem próby samobójczej muzyka był jego ośmioletni syn, a w domu piosenkarza znaleziono kolejne sztuki broni, w tym myśliwską i sportową. Policja podjęła działania w celu wyjaśnienia, czy gwiazdor, miewający myśli samobójcze, powinien trzymać broń w domu, w którym mieszka dziecko. Zobacz: Świadkiem próby samobójczej Rynkowskiego był jego ośmioletni syn!
Na początku roku Rynkowski złożył zeznania, w których zapewnił, że nikt nie namawiał go do samobójstwa. Sąd w Brodnicy wszczął wobec niego zwyczajową procedurę dla osób, przyłapanych na grożeniu nabitą bronią sobie i bliskim: skonfiskował kolekcję Ryszarda i wysłał go na badania psychiatryczne.
Jak informuje Prokuratura Rejonowa w Brodnicy, biegli ustalili, że nie wszystkie sztuki amunicji Rynkowskiego były legalnie kupione.
Został wydany zarzut o posiadanie bez wymaganego zezwolenia trzech sztuk amunicji - potwierdza w Fakcie Leszek Rupiński z brodnickiej prokuratury. Postępowanie nie zostało jeszcze zakończone, a decyzja merytoryczna nie została jeszcze podjęta przez prokuratora.
Za nielegalne posiadanie broni grozi mu nawet kara więzienia.