Piosenkarz, który ostatnio zwierzył się w wywiadzie, że uprawiał seks w samolocie, zdradza przepis na stanie się monogamistą:
Kiedy zostałem mężem, stałem się lepszym człowiekiem. Chyba każdy wie, jaki byłem wcześniej. Ale teraz jestem uczciwym facetem, dobrym ojcem i partnerem.
Dzięki temu, że zaliczyłem za młodu mnóstwo panienek, dojrzałem do świadomego zaakceptowania monogamicznego związku. Miałem już dość jednonocnych przygód. Każdej nocy w moim łóżku była inna kobieta. Miałem już problemy z zapamiętaniem ich imion. Pewnego dnia zadałem sobie pytanie: "Jestem podrywaczem, czy już męska dziwką?"
Doszedłem do wniosku, że nie chcę tak dłużej. Zapragnąłem stabilizacji. Chciałem, by ktoś się o mnie troszczył i bym ja mógł troszczyć się o kogoś. Potrzebowałem partnerki, nie kochanki.
Usher *chyba reklamuje przpis na krótkotrwałą monogamię. W zeszłym tygodniu do mediów przedostała się informacja o rychlym rozwodzie z *Tameką. I to po zaledwie 9 miesiącach małżeństwa. Powód? Żona nie chciała zaciągnąć się do sekty scjentologów, której członkiem został Usher.