Twarz Amy Winehouse wygląda jak wyjątkowo udana charakteryzacja do filmu grozy. Niestety, nie jest to makijaż, ale prawdziwe, ropiejące rany na skórze.
To straszne, że nie wstydzi się już nawet pokazywać publicznie w takim stanie. Popłynęła tak daleko w świat heroiny, że wszystko jej jedno.
Przypatrzcie się uważnie - tak kończy się branie twardych narkotyków, mieszkanie w melinach i dotykanie Pete'a Doherty'ego.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.