Licytacje odbywające się w ramach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy nierzadko potrafią wzbudzić ogromne wzruszenie. Jedną z nich była historia matki i córki Lityńskich, które 25 lat temu, podczas pierwszego finału Orkiestry oddały obrączkę po śmierci taty, jedyną pamiątkę, którą po nim miały.
I choć dzisiaj najczęściej mówi się o głośnych aukcjach celebrytów oddających swoje rzeczy lub możliwość spotkania z nimi, warte uwagi są również historie takie jak ta, która przytrafiła się pani Violetcie Łukaszewskiej ze Swarzędza.
Kobieta postanowiła oddać na aukcję swój pierścionek zaręczynowy. Okazja wydała się jej podwójnie ważna - w tym samym czasie, kiedy Orkiestra obchodziła swoje 25-lecie, pani Violetta i jej mąż świętowali 25. rocznicę ślubu.
Pierwsza osoba, która go wylicytowała, przekazała go ponownie do sztabu WOŚP. Druga osoba postąpiła tak samo. Po dwóch licytacjach pierścionek "zarobił" dla Orkiestry 1000 zł.
Gdy podczas trzeciej licytacji rodzina pani Violetty postanowiła wylicytować go z powrotem, zabrakło im pieniędzy. Wygrała Ewa Szpot-Marciniak, która za pierścionek zapłaciła 1800 zł. Kobieta również uznała jednak, że biżuteria powinna wrócić do swojej właścicielki.
Stwierdziłam, że skoro ta pani przekazuje taką sentymentalna pamiątkę na WOŚP, to fajnie byłoby, by do niej wrócił - wyjaśniła w wywiadzie dla TVN.
Małżeństwo w przyszłym roku również planuje przekazać pierścionek na kolejną licytację.