Edyta Herbuś od siedmiu lat jest w skomplikowanym związku z dyrektorem Opery Narodowej Mariuszem Trelińskim. Cztery lata temu postanowiła dać mu odczuć rozczarowanie brakiem pierścionka zaręczynowego i zerwała z nim na weselu Oli Kwaśniewskiej. Jednak szybko doszła do wniosku, że stanowisko oficjalnej "muzy" Mariusza i brylowanie u jego boku w wyższych sferach warte jest poświęcenia. Wróciła do Trelińskiego, chociaż on nie zdecydował się na żadne ustępstwa, by ją odzyskać. Nadal za najlepszy uważa "partnerski układ z ciągłą walką i zabieganiem o siebie". Dał jej także do zrozumienia, by nie liczyła na ślub i wspólne dzieci.
Edyta zgodziła się na niezobowiązujący związek, jakiego chciał Treliński. Dzięki temu może "odczuwać świat głębiej" i jeździć ze swoim partnerem za granicę. Zimę zwykle spędzają w Nowym Jorku, na urodziny Edyty Mariusz zafundował jej urlop w Tajlandii, a zeszłoroczne lato spędzili w Toskanii.
Niestety, od jakiegoś czasu na facebookowym profilu Herbuś pojawiają się przygnębiające wpisy. Podobno nie czuje się do końca szczęśliwa w związku bez przyszłości.
Najwyraźniej Mariuszowi też się serce krajało, gdy patrzył, jak Edzia się męczy, bo, jak donosi Fakt, już z nią zerwał. Kazał jej spakować rzeczy i wynieść się z jego apartamentu.
Była załamana, ale nie miała wyboru - ujawnia informator tabloidu. Musiała zabrać z jego mieszkania swoje rzeczy. Spędziła sama sylwestra, przepłakała wiele dni, aż wreszcie postanowiła wziąć się w garść.
Treliński tymczasem bawi się na mieści w towarzystwie nowych "muz". Tancerka zaś koi skołatane nerwy w Hondurasie, dokąd wybrała się z przyjaciółmi. Jeśli to nie pomoże, zawsze pozostaje Azja Express...